W pobliżu bloków przy ul. K. Jagiellończyka leżą potężne stosy gruzu. Bawią się na nich dzieci i o tragedię nie trudno. Spółdzielnia mieszkaniowa uspokaja, że wyrówna teren.
– Dzieci bawią się między tymi dużymi betonowymi blokami. Jeżeli dziecku coś się stanie, to kto będzie za to odpowiadał? Wszystko jest dobrze, do momentu, kiedy nie wydarzy się tragedia – alarmuje pani Aneta, nasza Czytelniczka.
– Chyba jest ktoś odpowiedzialny za te gruzowisko? To powinno być ogrodzone, jeżeli już tam się znajduje, a nie pozostawione tak na pastwę losu – przekonuje pani Aneta.
Nasza Czytelniczka zwróciła się w tej sprawie także do urzędu miasta.
– Dosłownie wczoraj (w poniedziałek – przyp. red.) dostałem maila ze zdjęciami – mówi Radosław Mazur, naczelnik Wydziału Zarządzania Mieniem Komunalnym w Urzędzie Miasta. – Sprawdziłem, czyja to działka. To teren Radzyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Rozmawiałem z prezesem i powiedział, że zrobią tak, aby to miejsce nie stwarzało już zagrożenia.
Czy to oznacza, że teren zostanie ogrodzony? – To pytanie do prezesa spółdzielni – odpowiada Mazur.
Jak się okazuje, spółdzielnia ma inne plany wobec tego terenu. – Problem polega na tym, że w pobliżu jest rzeka. Można powiedzieć, że i ją trzeba ogrodzić, bo może być niebezpieczna – mówi Zbigniew Ostapowicz, prezes RSM. – Nie będziemy budować dwumetrowego ogrodzenia, bo jeśli ktoś będzie chciał, to i tak je pokona.
– To teren podmokły. Nawozimy tam gruz, bo na osiedlu brakuje miejsca do parkowania. Wiadomo, jak osiedla były projektowane i że nie są z gumy – tłumaczy Ostapowicz. – Chcemy na tym terenie zrobić miejsce dla samochodów, ale musimy go utwardzić. Co jakiś czas wyrównujemy gruz, żeby to miejsce nie wyglądało jak krajobraz księżycowy.
– W tym tygodniu spychacz powinien to podrównać – zapowiada.
Jak dodaje, zwożenie gruzu i utwardzanie tego terenu może potrwać jeszcze dwa lata. Spółdzielnia zastanawia się też nad budowaniem na tym terenie. Mogłyby powstać tutaj np. garaże.