Zagrał w ponad 100 filmach. Ale największą popularność przyniosła mu rola Kazimierza Pawlaka w „Samych swoich”. Mowa o Wacławie Kowalskim, aktorze który lata swojej młodości spędził w Gnojnie nad Bugiem. 2 maja, w setną rocznicę jego urodzin odsłonięto tu tablicę pamiątkową.
Wacław Kowalski urodził się co prawda w rosyjskim Gżatsku, gdzie władze carskie przesiedliły jego rodzinę. Ale po zakończeniu I Wojny Światowej Kowalscy powrócili do Gnojna. - Spędził tu dzieciństwo i młodość. Uczył się tu w szkole podstawowej, a do gimnazjum wybrał się do Białej Podlaskiej, następnie skończył seminarium nauczycielskie w Leśnej Podlaskiej – wspomina Szczepan Kalinowski regionalista z Białej Podlaskiej. – Jego droga z nadbużańskiego Podlasia na scenę polskiego teatru nie była łatwa. Po wojnie przeprowadził się z żoną do Łodzi, gdzie rozpoczął studia w Konserwatorium Muzycznym. Dorabiał jako statysta. Tak wypatrzył go Leon Schiller. W ten sposób rozpoczęła się jego filmowo- teatralna kariera – opowiada Kalinowski.
Największą popularność przyniosła mu rola Kazimierza Pawlaka w komediowej trylogii Sylwestra Chęcińskiego. – On znalazł pewien pomysł na swoją rolą, używał języka kresowego, a tego w scenariuszu nie było. Tej gwary uczył się tu na Podlasiu, m.in. w Serpelicach – poskreśla regionalista. Kowalski zmarł nagle w 1990 roku. Dorosłe życie spędził w Brwinowie pod Warszawą.
2 maja w 100. rocznicę jego urodzin władze samorządowe ufundowały tablicę pamiątkową. Zawisła na budynku schroniska turystycznego Przystań w Gnojnie. Kiedyś była tu szkoła do której chodził mały Wacław. – Już jako młody chłopak miał zdolności wokalne, ładnie śpiewał i grał na gitarze. Był też podrywaczem. W końcu, był przystojny, potrafił rozmawiać z kobietami – przekonuje Zdzisław Trochimiuk, który przez wiele lat mieszkał w Gnojnie.
Wuja Wacława miło wspomina też Marek Osikowski z Białej Podlaskiej. – To był mąż siostry mojego ojca. Jako chłopiec często spędzałem wakacje ze starszym synem wuja w Serpelicach. A później jeździłem też do Brwinowa pod Warszawą – opowiada pan Marek. – Był ciepły, serdeczny i oddany rodzinie. Gdy bywałem w Brwinowie wuj zabierał mnie do Teatru Klasycznego, gdzie pracował. Mogłem poznać ten teatr od poszewki, od piwnic aż po strych – śmieje się Osikowski. W 1982 roku po tragicznej śmierci młodszego syna, Wacław Kowalski wycofał się z życia zawodowego. – Odsłonięcie tablicy to wielkie święto. W Białej Podlaskiej można jeszcze nazwać ulicę im. Wacława Kowalskiego – proponuje Marek Osikowski.
– Miejscowości, gdzie nagrywano trylogię Chęcińskiego potrafiły się na tym wypromować i przyciągają turystów. Na przykład w Lubomierzu jest Muzeum Kargula i Pawlaka. Można ten sukces powtórzyć tu na Podlasiu, tablica to pierwszy krok – uważa Szczepan Kalinowski. Władze samorządowe już zapowiedziały że obok tablicy staną drewniane figury Kargula i Pawlaka.