Jedyni tacy na świecie brodacze żegnają stary rok. We wtorek w Sławatyczach zorganizowano konkurs na najładniejsze przebranie.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Przez trzy ostatnie dni grudnia przebierańcy łapią przechodniów, składają życzenia, a przy okazji trochę chuliganią. – Tradycja jest ciągle żywa. A gmina jak może, tak wspomaga ten zwyczaj. Chcemy, aby brodacze byli znani również poza Sławatyczami – mówi wójt Grzegorz Kiec i dodaje: Dlatego bierzemy udział w różnych konkursach i przeglądach.
Jednym z elementów promocji jest konkurs, który organizuje Gminny Ośrodek Kultury. W tym roku o najładniejsze przebranie rywalizowało 15 brodaczy.
– Przebieram się już od kilku lat. Strój przygotowuję już miesiąc wcześniej. Najwięcej pracy wkłada się w kapelusz z misternie zrobionymi kwiatami z bibuły. Do tego maska, kożuch i słoma na nogi – opowiada Damian Zagajski ze Sławatycz.
– W sylwestra kolędujemy po domach. A poza tym bierzemy dziewczyny na hocki i zaczepiamy przechodniów – śmieje się Zagajski.
Najmłodszym brodaczem w tym roku jest 10-letni Kacper Kuszneruk ze Sławatycz. – Brat pomógł mi przygotować strój. Będę przez 3 dni chodził po ulicach Sławatycz. To fajna sprawa – przyznaje Kacper.
Miejscowi nie wiedzą dokładnie, ile lat liczy ta tradycja, wiedzą za to, że brodacze przynoszą szczęście. – Co roku jest kolorowo i wesoło z naszymi przebierańcami. Ważne, że ci młodzi kawalerowie chcą się przebierać i przez kilka dni biegać po Sławatyczach. To tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenie. Często kożuchy mają jeszcze po swoich pradziadkach – podkreśla Ewa Kuszneruk, mieszkanka Sławatycz.
W tym roku pierwszą nagrodę zdobył Albert Sołoduszkiewicz, drugą Damian Zagajski, a trzecią Dawid Wspólny. Wyróżniono także przebranie 10-letniego Kacpra Kuszneruka.