– Jak mówił Darwin, przetrwają nie te gatunki, które są najsilniejsze tylko te, które najszybciej dostosują się do zmian – mówi szef firmy, która w czasie gdy inni zwalniają, ona pracowników zatrudnia.
– Wcześniej zajmowaliśmy się automatyzacją dla zakładów produkcji. Wiele kontraktów właśnie straciliśmy, bo teraz firmy wydają pieniądze przede wszystkim na utrzymanie. Żeby nie zwalniać pracowników, których mam blisko trzydziestu, przerzuciliśmy się na produkcję przyłbic ochronnych i maseczek. Maseczki szyjemy z atestowanej bawełny albo bawełny z dodatkiem lnu. Dzięki temu utrzymujemy zatrudnienie, a nawet potrzebowaliśmy nowych osób – mówi Michał Lizut, właściciel zamojskiej firmy UM Project.
Artykuły zabezpieczające personel jednostek medycznych powstają w ramach współpracy z zamojską Fundacją Nowe Życie i jej akcją „#walczymy o Zamość”. Polega ona na zbiórce pieniędzy od firm i osób prywatnych. Fundusze są wydawane na produkcję maseczek i przyłbic.
– Jak możemy charytatywnie wspieramy także tą i inne akcje pomocowe – podkreśla Lizut. Jego firma działa od 2016 roku. Nigdy nie miała problemów z funkcjonowaniem na rynku, dopiero teraz.
Przetrwać kryzysową jesień
Innym pomysłem na przetrwanie jest przeniesienie działalności handlowej do internetu.
– My mieliśmy o tyle łatwiej, że już od blisko roku pracujemy nad digitalizacją przedsiębiorstwa i stworzenia kanałów sprzedaży internetowej. Nie zaczynamy więc od zera – przyznaje Piotr Kuszewski, HAP Armatura sp. z o.o. – Obie platformy sprzedażowe, dla klientów indywidualnych i biznesowych, ruszają za dwa tygodnie. Dzięki temu wyjdziemy z rynku województwa lubelskiego i podkarpackiego będziemy obsługiwać klientów z całego kraju. Szacujemy, że dzięki temu gdy jesienią przyjdzie największy kryzys, będziemy już mocno zakorzenieni w internecie i uda się nam go przetrwać.
Chętnych do pracy nie brakuje
Phinance S.A. to spółka, która w czasie gdy wiele firm zwalnia, zatrudniła w Lublinie 14 nowych pracowników.
– Jak mówił Darwin, przetrwają nie te gatunki, które są najsilniejsze tylko te, które najszybciej dostosują się do zmian. Pandemia to drastyczny akcelerator zmian, ale musimy przez nią przejść – mówi Marcin Mieńkowski z Phinance S.A. I podkreśla, że pierwszym ich działaniem po wejściu z życie restrykcji związanych z epidemią było zadbanie o ludzi. Pracownicy mogli zabrać do domów z biur nie tylko komputery, ale też swoje fotele.
Firma zajmuje się m.in. sprzedażą ubezpieczeń i pośrednictwem kredytowym.
– Ludzie nie myślą już np. o kupnie domu czy samochodu i ubezpieczeniu go. Szukają za to, o czym nigdy wcześniej nie myśleli, ubezpieczeń od utraty dochodu lub pobytu w szpitalu – mówi Mieńkowski. – Ktoś taką ofertę musi im dostarczyć stąd konieczność zmiany sposobu działania ze sprzedaży „twarzą w twarz” na zdalną. My to już robimy. Stąd też potrzebne były nowe kadry. Stwierdziliśmy, że w akademickim Lublinie wielu studentów pracuje przy organizacji eventów i w gastronomii. Ponieważ te branże teraz nie pracują, to tam postanowiliśmy szukać pracowników. Z ich znalezieniem nie mieliśmy żadnych problemów.