Podopieczni Monaru-Markotu na swoją Wigilię potrzebowali 30 kg karpia. I tej ryby na stołach na pewno nie zabraknie. Dzięki zaprzyjaźnionym przedsiębiorcom z Rejowca i Kaniego otrzymali ją za darmo i to aż 50 kilogramów.
W Markocie na wigilijnym stole oprócz ryb, znajdzie się też tradycyjny barszczyk czerwony z uszkami, pierogi z kapustą i grzybami, sos grzybowy z kaszą gryczaną , kutia i kompot z suszonych owoców.
– Ryby dostaliśmy od niezawodnej RSP w Zagrodzie oraz prywatnych gospodarstw w Rejowcu i Kaniem – mówi Barbara Fijałkowska, kierownik schroniska. – Z kolei wędliny, jak co roku sprezentował nam pragnący zachować anonimowość producent z Chełma, a nabiał spółdzielnia mleczarska w Piaskach. Resztę potrzebnych nam produktów kupiliśmy za swoje pieniądze.
W schronisku obowiązuje zasada, że podopieczni połowę swoich zarobków przekazują na utrzymanie ośrodka. W Schronisku im. św. Brata Alberta ci, którzy mają stały dochód, oddają na wspólne cele po 300 zł.
– Z tych pieniędzy między innymi kupiliśmy na Wigilię pierogi – mówi Agnieszka Panasiuk, kierownik ośrodka. – W swoim czasie próbowaliśmy lepić je sami. Problem w tym, że dla 57 chłopa było to niezmiernie czasochłonne.
Wigilijnego karpia gospodarze schroniska trzymali w zamrażarkach już od jesieni. Sprezentowali go im organizatorzy zawodów wędkarskich. A jeśli chodzi o pozostałe produkty na święta, to podopieczni ośrodka zebrali je podczas zbiórki darów w "Biedronkach”.
– Klienci tych sklepów byli dla nas niezwykle hojni i jesteśmy im za to wdzięczni – mówi pani Agnieszka. – Zebraliśmy tyle darów, że mogliśmy sobie pozwolić na podzielenie się z innym. Przygotowaliśmy 31 paczek z żywnością dla ubogich chełmskich rodzin, które nasz ośrodek wspiera na co dzień.
W przypadku "Alberta” sympatyczną tradycją jest i to, że podopieczni dostają prezenty. W paczuszkach znajdą kawę, herbatę, cukier i łakocie. Chodzi o to, aby nie byli skazani jedynie na schroniskową kuchnię i mieli namiastkę czegoś własnego.
Budynek schroniska od miesięcy jest wewnątrz przebudowywany. Jego gospodarzom i mieszkańcom zależało, aby przed świętami ich dom nie wyglądał już jak plac budowy. Ciężko w ostatnim czasie pracowali, aby zdążyć ze wszystkim przed świętami. Najważniejsze, że się udało.