Sprawa nabrała rozgłosu z powodu okoliczności zatrzymania przedsiębiorcy. Z komendy policji w Chełmie zginęła fiolka z pobraną od niego krwią. Wszczęto co prawda śledztwo, ale ostatecznie je umorzono. W związku z brakiem dowodu rzeczowego nie udało się też ustalić, jakie stężenie alkoholu miał w organizmie oskarżony. W takiej sytuacji sędzia oparł się na zeznaniach świadków. Uznał, że Dariusz J. jest winny nie przestępstwa jazdy po pijanemu, ale wykroczenia. Nie miał też wątpliwości, że przekroczył znacząco dopuszczalną prędkość. Biznesmen został natomiast uwolniony od zarzutu nie zatrzymania się do kontroli. Zdaniem sądu, nie udało się udowodnić, że kierowca widział funkcjonariuszy i celowo unikał kontroli.
Wyrok nie jest prawomocny. Po wyjściu z sali rozpraw Dariusz J. powiedział, że decyzję o ewentualnym odwołaniu musi skonsultować ze swoim adwokatem. Powtórzył, że przyznaje się jedynie do zbyt szybkiej jazdy. Na pytanie o to, czy usiadł za kierownicą po alkoholu odpowiedział: „Byłem trzeźwy”. (SAD)