Dwa punkty karne i 150 złotych mandatu. Tyle kosztuje kierowców ciężarówek dotarcie do Wierzbicy. Na każdej z dróg dojazdowych ustawiono znaki zezwalające na wjazd tylko samochodom nie cięższym niż osiem ton. Ten, kto ma ładunek większy, musi albo zawrócić, albo złamać prawo.
- Sprzedaję nawozy, materiały budowlane, węgiel. To wszystko ma swoją wagę - mówi Mieczysław Dragan. - Kiedyś miałem swoje samochody do transportu, ale je wyrejestrowałem, no bo przecież nie mogę ich wykorzystać. Tutaj, gdzie spojrzeć są znaki "do ośmiu ton”. Zamknęli w ten sposób wszystkie drogi i powiatowe, i wojewódzkie. Żeby chociaż zostawili jedną. To by nam wystarczyło.
Dostawcy jeszcze docierają do Wierzbicy. Robią to na własne ryzyko. Dragan boi się jednak, że w końcu jednak zrezygnują, bo po co mają ponosić konsekwencje łamania prawa?
- Robię co mogę - mówi Dragan. - Nawet zwracam już im za mandaty. Ale na to, że policja naliczy im punkty karne, nic nie mogę poradzić. Jak tak dalej będzie, przyjdzie zwinąć interes.
W takiej samej sytuacji są inni mieszkańcy Wierzbicy, którzy prowadzą działalność gospodarczą. Wśród nich Henryk Kamiński, współwłaściciel piekarni.
- Bez dostaw maki, oleju opałowego i węgla nie mogę funkcjonować - mówi Kamiński. - Przy tych ograniczeniach trzeba zmniejszać dostawy i jeździć częściej, ale to powoduje straty. Nie stać mnie na to.
Miejscowym przedsiębiorcom chce pomóc wójt gminy, Andrzej Chrząstowski. - Już wielokrotnie interweniowałem w tej sprawie u zarządców dróg i marszałka. Na razie bez skutku - mówi Chrząstowski. - Właśnie przygotowuję kolejne pisma. Ta sytuacja nie jest normalna i trzeba ją zmienić. Dla ludzi, którzy prowadzą tu działalność gospodarczą to naprawdę bardzo ważne. Dla wielu te firmy to jedyny dochód, z którego utrzymuje się cała rodzina. Oczywiście mogą kupić mniejsze samochody, ale co będą nimi przewozić? Pierze?
Wójt podkreśla, że sprawa nie dotyczy tylko przedsiębiorców, ale także wszystkich rolników. W ich przypadku sytuacja komplikuje się najbardziej w czasie żniw, kiedy trzeba transportować tony ziarna.
O to, w jaki sposób można rozwiązać ten problem, spytaliśmy zarządców dróg, którzy ustawili konfliktowe znaki.
- Niewiele możemy poradzić - stwierdza Lucyna Babicz, p.o. dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych w Chełmie. - Te drogi mają nośność do ośmiu ton. Jeśli otworzymy ruch na większe pojazdy, nawierzchnia nie wytrzyma. Mieszkańcom Wierzbicy mogę podpowiedzieć, aby złożyli u nas pismo w tej sprawie, a my przekażemy je Zarządowi Powiatu. To do niego należy decyzja.
Starosta Kazimierz Stocki zapewnia, że zarząd rozpatrzy takie pismo. - Być może uda się coś zrobić - mówi. - Ale sytuacja jest trudna. Nie ma pieniędzy na utrzymanie dróg. Jeśli teraz zgodzimy się na ruch większych samochodów, to potem będziemy się tłumaczyć dlaczego drogą nie da się przejechać w ogóle, bo będzie tak zniszczona. Trzeba na to popatrzeć z dwóch stron.
Jedyną nadzieją dla mieszkańców Wierzbicy może być planowany na przyszły rok remont drogi wojewódzkiej Cyców-Chełm.
- W pierwszym etapie planujemy rozbudowę odcinka do Wierzbicy. Trzeba jednak przedtem uregulować sprawę własności gruntów - mówi Wiktor Życzyński, zastępca dyrektora ds. inwestycji w Zarządzie Dróg Wojewodzkich w Lublinie. - Kiedy droga będzie poprawiona, zdejmiemy znak. Do tej pory trzeba będzie trochę pocierpieć.