Dziś, by obywatelski projekt uchwały trafił pod obrady Rady Miasta, musi mieć poparcie co najmniej 750 mieszkańców miasta. - Ten próg trzeba obniżyć do 250 podpisów - postuluje stowarzyszenie "Nasz Chełm”.
Średnia liczba głosów oddanych w ubiegłorocznych wyborach na radnych to 314. Tymczasem, by wprowadzić pod obrady Rady Miasta obywatelski projekt uchwały potrzeba aż 750 podpisów.
Zdaniem liderów "Naszego Chełma” obowiązujące procedury powodują też, że cały wysiłek związany ze zbieraniem podpisów można łatwo utrącić z powodów formalnych.
- Aby temu zapobiec należy wprowadzić obowiązek opiniowania projektu uchwały przez zespół radców prawnych Urzędu Miasta przed rozpoczęciem zbiórki podpisów - mówi Bogdan Mikus, założyciel chełmskiej "Solidarności”, który po kilku latach przerwy powoli wraca do polityki.
Jest też ryzyko, że nawet najlepszy projekt uchwały może skończyć w "zamrażarce” z powodu przedłużających się terminów wydania prawnej opinii. Zdaniem Mikusa, takie terminy powinny być ustalone odgórnie.
- Rzeczywiście do Urzędu Miasta trafiło w lutym pismo z zapytaniami o losy obywatelskich inicjatyw w ramach budżetu obywatelskiego - przyznaje Roland Kurczewicz, pełnomocnik prezydenta miasta. - Podpisał się pod nim jednak nie "Nasz Chełm”, ale związany z nim Wiesław Stachnik, na którego prywatny adres została skierowana odpowiedź. Został poinformowany, że jeśli chodzi o doskonalenie mechanizmów związanych z obywatelskimi inicjatywami, to gospodarze miasta są na nie otwarci i gotowi do rozmowy.