Trwa przyjmowanie wniosków o jednorazowe zasiłki dla rolników poszkodowanych przez suszę. Nie wiadomo jednak, kiedy zainteresowani dostaną pieniądze. Pomoc nie trafi do wszystkich, którzy jej potrzebują.
że nie będzie go miało z czego spłacić - mówi Rozalia Zaorska z Urzędu Gminy w Hańsku. - Tłumaczyliśmy, że deklaracja to nie to samo co wzięcie pieniędzy.
Że lepiej się zabezpieczyć, bo nie wiadomo do czego to się przyda. Ale nie wszyscy dali się przekonać. I teraz mają czego żałować, bo dopiero we wrześniu okazało się, że ci którzy nie byli zainteresowani kredytem, stracili też szansę na ubieganie się o zasiłek. Wtedy było już jednak za późno, żeby zmienić zdanie.
Dokumenty, co prawda, będą przyjmowane jeszcze przez pół miesiąca, ale tylko od tych rolników, którzy wcześniej złożyli oświadczenia, że ponieśli straty w uprawach. A takie oświadczenia składali ci, którzy decydowali się na zaciągniecie kredytu. W gminie Hańsk złożyła je ponad połowa gospodarzy. Z kolei w Kraśniczynie zaledwie jedna trzecia. Nic dziwnego, że niezadowolonych nie brakuje.
Nie wiadomo kiedy gospodarze, którzy złożyli oświadczenia, a teraz wypełniają resztę formalności, dostaną swoje pieniądze. Wiadomo za to, ile im się należy. Tysiąc złotych dostanie każdy, kto posiada więcej niż pięć ha ziemi, a starty w jego uprawach przekraczają 30 procent.
Na połowę tej sumy mogą liczyć właściciele pięciu i mniej ha. Ci którzy, w gospodarstwie mają przynajmniej jedno zwierzę, np. owcę, konia czy krowę i ponieśli starty na łąkach i pastwiskach mogą liczyć dodatkowo na 392 zł, czyli ekwiwalent jednej tony pszenicy. •