– Nie chcemy być zamknięci jak w akwarium – mieszkańcy domów przy ul. Rejowieckiej protestują przeciwko budowie ekranów akustycznych pod swoimi oknami. Tak właśnie ma wyglądać miejski odcinek krajowej „dwunastki” po modernizacji.
O instalacji ekranów akustycznych czytamy w decyzji środowiskowej wydanej przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Lublinie. Wzdłuż ponad 8-kilometrowego miejskiego odcinka drogi krajowej nr 12 ma stanąć blisko 30 ekranów o łącznej długości 3,1 km i wysokości od 3 do 4,5 m. Tylko niektóre z nich mają być nieprzezroczyste. Plany te mają zagorzałych przeciwników, ale i zdecydowanych zwolenników.
– Za tymi ekranami będziemy czuli się jak w więzieniu – mówił podczas niedawnego spotkania w tej sprawie jeden z mieszkańców.
Przeciwko ekranom opowiedzieli się też mieszkańcy z rejonu ul. Rejowieckiej, którzy prowadzą tam działalność gospodarczą. – Dla nas to klęska – mówi jedna z uczestniczek spotkania. I tłumaczy, że ekrany odgrodzą ją i innych przedsiębiorców od klientów.
Inni mieszkańcy zwracali uwagę, że ekrany będą jedynym widokiem z ich okien. Swoje racje przedstawiali także zwolennicy ekranów.
– Od ulicy dzieli mnie 80 m żywopłotu wysokiego na 2,5 m – mówił jeden z mieszkańców. – Mimo to, co tydzień muszę myć okna. Drzewka owocowe powycinałem, bo w sąsiedztwie tak ruchliwej drogi nie było sensu ich pielęgnować. Dlatego opowiadam się za ekranami. Uważam, że kiedy staną, wartość mojej działki nie zmaleje, ale znacząco wzrośnie.
W spotkaniu uczestniczył także Józef Górny, zastępca prezydenta Chełma. – Po zainstalowaniu ekranów znacząco zmieniłby się wygląd miasta – przyznał wiceprezydent. – Ponadto chcemy zachować wszystkie włączenia poprzeczne do drogi, wzdłuż której mają być zainstalowane. A skoro tak, to zachowanie bezpieczeństwa w ruchu byłoby bardzo trudne.
Górny zwraca uwagę, że w obliczone normy hałasu został wliczony ruch do i od granicy w Dorohusku. Tymczasem, kiedy powstanie północna obwodnica Chełma, to tego ruchu nie będzie, a ekrany pozostaną na co najmniej pięć lat. Mówił także o tym, że alternatywą dla ekranów mogła by być budowa tak zwanej „cichej nawierzchni”, szpalery zieleni oraz wymiana okien w domach jednorodzinnych na koszt inwestora.
Sprawa ta wciąż jest otwarta. Miasto otrzymało zapewnienie z lubelskiej RDOŚ, że jeśli przedstawi alternatywne dla ekranów rozwiązania, to decyzja środowiskowa może zostać poddana korekcie.