Kiełbasa pieczona, chlebek Fredzi i zestaw nalewek. Te dania zachwyciły podniebienia uczestników "Festiwalu kuchni kresowej i produktu regionalnego”.
Stoiska wystawiło dwadzieścia jeden gospodyń. W sumie zaprezentowały trzydzieści pięć popisowych potraw. Niekwestionowaną faworytką jury i mieszkańców Chełma okazała się Alfreda Mikołajczuk z Dubienki. W kategorii potraw pochodzenia roślinnego zwyciężył jej chlebek Fredzi. Dzięki pysznemu kartoflańcowi zajęła również drugie miejsce w konkursie produktów pochodzenia zwierzęcego. - Bardzo się cieszę, że moje potrawy przypadły wszystkim do gustu. - nie kryje zadowolenia Alfreda Mikołajczuk. - Przygotowałam zdrowe, wiejskie jedzenie, które bardzo różni się od tego serwowanego w barach. Myślę, że właśnie dzięki temu zwyciężyłam.
Gotowanie to pasja pani Alfredy. Od siedmiu lat prowadzi gospodarstwo agroturystyczne, więc ma dla kogo gotować. - Moi goście nie kryją, że do Dubienki przyciąga ich właśnie dobra kuchnia - mówi Mikołajczuk. - Dzięki temu czuję się doceniona i potrzebna.
Festiwal spotkał się z ogromnym odzewem wśród gospodyń. Do Chełma przyjechały m.in. panie z Turki, Woli Uhruskiej i Dorohuska. - Zdecydowałam się na udział w festynie, żeby pochwalić się swoimi potrawami, ale także żeby zobaczyć się z koleżankami - zapewnia Krystyna Igras z Pokrówki. - Większość z nas prowadzi gospodarstwa agroturystyczne. Dzięki takim spotkaniom możemy wymienić się doświadczeniami, nie tylko tymi kulinarnymi.
Organizatorzy mają nadzieję, że festiwal wejdzie na stałe do kalendarza imprez. - Okazuje się, że tradycyjna kuchnia może być ogromną szansą na rozwój naszego regionu - twierdzi Joanna Chomik, jedna z organizatorek festiwalu. - Te panie są bardzo aktywne w swoim środowisku. Ich potrawy zajmują wysokie lokaty w konkursach kulinarnych. Stanowią ogromny potencjał i powinniśmy go dobrze wykorzystać.