Podczas niedzielnych obchodów 90-lecia OSP w Wereszczynie (gm. Urszulin) państwową flagę opuszczono do połowy masztu i opatrzono kirem. W ten sposób strażacy uczcili pamięć zmarłego tego samego dnia swojego prezesa Henryka Łepeckiego
Prezes Łepecki do ostatniej chwili uczestniczył w przygotowaniach uroczystości – mówi Zbigniew Korzeniowski, naczelnik wereszczyńskiej OSP. – Jego niespodziewana śmierć wszystkich nas do głębi poruszyła. Mimo wszystko, po konsultacjach, postanowiliśmy nie odwoływać uroczystości.
OSP w Wereszczynie została powołana w lutym 1928 r. z inicjatywy samych mieszkańców i przy wsparciu miejscowego księdza proboszcza. Pierwsi strażacy dysponowali ręczną „sikawką”, którą zakupili z własnych funduszy. Rok później dokupili bojowy wóz konny, 2 beczkowozy oraz węże. Przechowywali je w drewnianej remizie, którą sami zbudowali obok domu ludowego.
– Po zakończeniu II wojny światowej działalność OSP przybrała na sile – mówi Andrzej Szawuła, członek zarządu OSP. – W 1948 r. strażacy dorobili się wozu pod „sikawkę”, a dwa lata później Komenda Powiatowa Straży Pożarnej we Włodawie przekazała im pierwszą motopompę. Do akcji gaśniczych wyjeżdżali głównie na furmankach wyznaczonych gospodarzy, m.in. Tadeusza Pawłowskiego, Czesława Niewiadomskiego czy mojego dziadka Stefana Szawuły. Organizując w świetlicy wiejskiej zabawy ludowe i uroczystości rodzinne, strażacy zdobywali pieniądze, które już w 1959 roku pozwoliły na zakup pierwszego w gminie samochodu strażackiego Dodge.
W 1997 roku jednostka wpisana została do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego. Wcześniej przeprowadziła się do nowej remizy. Uczestniczący w jubileuszowej uroczystości Tomasz Antoniuk przedstawił uczestnikom plany związane z remontem i zagospodarowaniem tego obiektu. Wyraził nadzieję, że strażacy mu w tym pomogą.
Dziś wereszczyńska straż dysponuje profesjonalnym sprzętem do prowadzenia akcji ratowniczo-gaśniczych, a strażacy mają wszelkie niezbędne kursy i szkolenia uprawniające do działań w trakcie różnego rodzaju zagrożeń. Między innymi w 2010 r. pospieszyli z pomocą mieszkańcom Lubelszczyzny podczas powodzi, która nawiedziła województwo.
Podczas uroczystości druhowie zostali uhonorowani odznakami i medalami za zasługi dla pożarnictwa i długoletnią służbę. Największym, 70-letnim stażem legitymuje się Tadeusz Pawłowski. Do jednostki wstąpił, kiedy miał 14 lat.