Oszuści przekonują, że na podstawie druków ZUS wypłaci kilka, a nawet kilkaset złotych wyrównania emerytury lub renty. To nieprawda, a jedynymi, którzy zyskują na transakcji, są ci, którzy sprzedają nic nie warte formularze. Powołują się w nich na przepisy, które nigdy nie weszły w życie. Problem w tym, że emeryci o tym nie wiedzą i skuszeni możliwością podreperowania budżetu chętnie kupują pozwy, a potem składają je w ZUS. W niektórych regionach ich liczba liczona jest już w tysiącach. Na Lubelszczyźnie w setkach. Na razie.
– Wszyscy mówili o tym, że wystarczy złożyć taki pozew, a ZUS musi oddać pieniądze – mówi pani Halina z Chełma. – Ja sama poszłam nawet na targ, bo słyszałam, że tam sprzedają, ale nie udało mi się kupić. Teraz to się nawet cieszę, bo okazało się, że te druki są jednak nic nie warte.
Ale wielu w dalszym ciągu woli wierzyć oszustom. Tylko w styczniu do biłgorajskiego oddziału ZUS wpłynęło 150 takich pozwów. Wszystkie zostały rozpatrzone odmownie. Dlaczego?
– ZUS ustala wysokość świadczeń emerytalno-rentowych na podstawie obowiązujących przepisów. Składane przez wnioskodawców pozwy nie znajdują żadnego uzasadnienia zarówno w aktualnie obowiązującym jak i przeszłym stanie prawnym – tłumaczy Elżbieta Woźnica, rzecznik prasowy oddziału ZUS w Biłgoraju.
Rzecznik dodaje, że ZUS, co prawda dokonuje przeliczeń wysokości emerytur i rent przyznanych przed 1999r., jednak obowiązujące przepisy nie przewidują wyrównań za lata ubiegłe. – Oznacza to, że emeryci i renciści otrzymają wyższe świadczenia jedynie począwszy od terminu, w którym zgodnie z ustawą świadczenie będzie podlegało ponownemu obliczeniu – mówi Woźnica.
Pracownicy ZUS są zgodni. Ktoś robi na emerytach dobry interes i wyłudza od nich pieniądze. Choć oszuści nie liczą sobie dużo za oferowane formularze, to łatwo policzyć, że przy dużym popycie również zyski są spore. Koszt ze strony sprzedającego jest niewielki. „Pozwy” są powielane na kserokopiarkach. Wiadomo, że naciągacze uprawiają swój proceder najczęściej w pobliżu kościołów i targowisk. Wiadomo też, że czują się bezkarni. Bo oszukani nie zgłaszają się na policję. Nie robi tego także ZUS, który stoi na stanowisku, że w tej sprawie nie jest stroną.