Mężczyzna, który przypadkowo stał się świadkiem kradzieży, sam zatrzymał złodzieja. Dzięki niemu odzyskano łup wartości dziewięciu tysięcy złotych. Anonimowy bohater na nagrodę policji raczej nie może liczyć, ale może być z siebie dumny.
Nie uciekł daleko. Kilka metrów od jubilera drogę zastąpił mu stojący przy samochodzie mężczyzna. Złodziej dosłownie odbił się od niego tracąc na chwilę orientację. Mężczyzna obezwładnił go i nie puścił, aż do przyjazdu policji. - Zachowanie tego pana było naprawdę godne pochwały - mówi Henryk Marciniak, rzecznik chełmskiej policji. - Dzięki niemu nie tylko został zatrzymany złodziej, ale odzyskano skradzioną biżuterię. Często jest tak, że nawet jeśli policja zatrzyma złodzieja, on już zdąży upłynnić swój łup. Tym razem, dzięki reakcji przechodnia, stało się inaczej.
Zatrzymany amator złotej biżuterii to 20-
letni Łukasz W. Od razu trafił do Policyjnej Izby Zatrzymań. Dobę później dołączył do niego jego kompan, którym okazał się 19-
letni Dawid G. Za kradzież odpowiedzą teraz przed sądem.
- Chciałbym temu panu bardzo podziękować - mówi właściciel sklepu. - Niewielu zachowałoby się tak, jak on. To było naprawdę wspaniałe.
Jak mówi Marciniak "obywatelskie zatrzymanie” na ul. Lwowskiej nie było pierwszym, do jakiego doszło w naszym mieście. Jednak rzecznik podkreśla, że tego typu sytuacje nie mają miejsca zbyt często. Jeśli już, to właśnie w przypadku kradzieży, w ciągach handlowych i na targowiskach. Sprzedający kierują się pewną solidarnością. Jeśli widzą, że sąsiada okradli, pomagają, bo nie wiadomo, kiedy oni sami będą potrzebowali wsparcia. Ale zdarzają się też przypadki bezinteresownej pomocy. Tak jak wtedy, gdy przypadkowy przechodzień złapał złodzieja, który wyrwał torebkę starszej kobiecie na dworcu. W nagrodę za ten czyn otrzymał od komendanta miejskiego zegarek. Czy mężczyzna, który zatrzymał rabusia z łańcuszkami też może liczyć na taką materialną formę podziękowania?
- Chcielibyśmy w ten sposób go docenić, ale raczej nie pozwolą nam na to finanse - mówi Marciniak.
• Bohaterowie naszego tekstu zastrzegli sobie anonimowość