Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Wniosek o dofinansowanie miejskich inwestycji jest wadliwy - twierdzą urzędnicy marszałka.
Nieoficjalnie mówią, że został tak skonstruowany, aby lewicowe władze miasta mogły ogłosić, że się starały, ale i tak niczego z po-PiSowego urzędu nie dostały.
Wniosek dotyczy 18. różnego znaczenia inwestycji, od modernizacji Al. Armii Krajowej i wiaduktu drogowego po budowę ośrodka sportów zimowych w Kumowej Dolinie. Już sama mnogość i gatunkowy rozrzut tych przedsięwzięć zraził marszałkowskich urzędników. Zirytowało ich natomiast to, że występując o konkretne kwoty dofinansowania autorzy wniosku nie pokusili się o sprecyzowanie, na co pieniądze mają być wykorzystane. Tymczasem, tak jak w przypadku takich inwestycji jak na przykład przebudowa drogi wojewódzkiej na odcinku ul. Hrubieszowskiej, czy budowa południowej obwodnicy miasta wnioskowane kwoty sięgały 1 mln zł.
W Urzędzie Marszałkowskim wniosek z Chełma został skierowany przez marszałka najpierw do Departamentu Strategii i Rozwoju. Następnie utknął w Departamencie Finansów.
- Nie ma szans na to, aby wniosek został spełniony - mówi Dorota Goluch, rzecznik prasowa marszałka. - Urząd nie ma pieniędzy na postulowaną pomoc finansową. Skupiliśmy się na Regionalnym Programie Operacyjnym, który lada dzień ruszy. Właśnie w ramach tak zwanych osi priorytetowych tego programu, Chełm będzie miał szanse uzyskać pieniądze na swoje planowane przedsięwzięcia. Innej możliwości nie ma.
Agata Fisz, prezydent Chełma zapewnia, że jej obowiązkiem jest zabieganie o pieniądze dla miasta bez względu na polityczne różnice dzielące jej urząd z Urzędem Marszałkowskim. Gotowa jest osobiście stawić się w Lublinie, aby rozmawiać o poprawieniu wniosku o dofinansowanie i szansach na jego realizację. Uważa, że nic jeszcze nie jest stracone, jeśli oczywiście obie strony wykażą chociaż minimum dobrej woli.
- Jeśli nasz wniosek dotyczył aż 18 inwestycji to po to, aby pokazać skalę naszych potrzeb i związanych z nimi planów - mówi Fisz. Skoro miał braki, to nie rozumiem, dlaczego dowiaduję się o tym od dziennikarza, a nie od kogoś z Urzędu Marszałkowskiego. Kiedy ktoś za plecami kogoś krytykuje i go o tym nie informuje, to można się w tym dopatrywać braku chęci do współpracy.
Wniosek dotyczy 18. różnego znaczenia inwestycji, od modernizacji Al. Armii Krajowej i wiaduktu drogowego po budowę ośrodka sportów zimowych w Kumowej Dolinie. Już sama mnogość i gatunkowy rozrzut tych przedsięwzięć zraził marszałkowskich urzędników. Zirytowało ich natomiast to, że występując o konkretne kwoty dofinansowania autorzy wniosku nie pokusili się o sprecyzowanie, na co pieniądze mają być wykorzystane. Tymczasem, tak jak w przypadku takich inwestycji jak na przykład przebudowa drogi wojewódzkiej na odcinku ul. Hrubieszowskiej, czy budowa południowej obwodnicy miasta wnioskowane kwoty sięgały 1 mln zł.
W Urzędzie Marszałkowskim wniosek z Chełma został skierowany przez marszałka najpierw do Departamentu Strategii i Rozwoju. Następnie utknął w Departamencie Finansów.
- Nie ma szans na to, aby wniosek został spełniony - mówi Dorota Goluch, rzecznik prasowa marszałka. - Urząd nie ma pieniędzy na postulowaną pomoc finansową. Skupiliśmy się na Regionalnym Programie Operacyjnym, który lada dzień ruszy. Właśnie w ramach tak zwanych osi priorytetowych tego programu, Chełm będzie miał szanse uzyskać pieniądze na swoje planowane przedsięwzięcia. Innej możliwości nie ma.
Agata Fisz, prezydent Chełma zapewnia, że jej obowiązkiem jest zabieganie o pieniądze dla miasta bez względu na polityczne różnice dzielące jej urząd z Urzędem Marszałkowskim. Gotowa jest osobiście stawić się w Lublinie, aby rozmawiać o poprawieniu wniosku o dofinansowanie i szansach na jego realizację. Uważa, że nic jeszcze nie jest stracone, jeśli oczywiście obie strony wykażą chociaż minimum dobrej woli.
- Jeśli nasz wniosek dotyczył aż 18 inwestycji to po to, aby pokazać skalę naszych potrzeb i związanych z nimi planów - mówi Fisz. Skoro miał braki, to nie rozumiem, dlaczego dowiaduję się o tym od dziennikarza, a nie od kogoś z Urzędu Marszałkowskiego. Kiedy ktoś za plecami kogoś krytykuje i go o tym nie informuje, to można się w tym dopatrywać braku chęci do współpracy.
