Zaiskrzyło pomiędzy chełmskim starostwem i większością gmin. Wójtowie zarzucają starostom, że ci nie chcą z nimi współpracować. Mają im za złe, że ważne decyzje podejmują nie samorządowcy, ale politycy.
Zdaniem Zonika urzędnicy i politycy z kręgu starostwa nie zdają sobie sprawy, że przecież wszyscy jadą na tym samym wózku. - Sukcesy tej, czy innej gminy w naturalny sposób są sukcesami powiatu. - mówi. Tymczasem na własne uszy słyszał, jak ktoś ze starostwa po tym, jak Wiesławowi Kociubie, wójtowi gminy Chełm odmówiono przekazania sali sportowej, skwitował sprawę zdaniem: "A nie będzie się Kociuba chwalił”. Zonik uważa, że to błahe zdarzenie znakomicie ilustruje relacje pomiędzy starostami i wójtami.
Zonik nie jest odosobniony w swojej ocenie stylu pracy starostwa. W mniejszym lub większym stopniu podobnego zdania jest dziewięciu spośród 12 wójtów w powiecie. W tym gronie jest też Stanisław Bodys, burmistrz Rejowca Fabrycznego. Samorządowcy nie są zadowoleni z wielu decyzji, dotyczących m.in. budowy obiektów sportowych czy dróg, które należą jednocześnie do gmin i powiatu.
- Obecna praktyka współdziałania gmin ze starostwem wskazuje jednoznacznie na przepadek idei samorządności - mówi Bodys”. - Już w 2005 r. twórca reformy ustrojowej prof. Michał Kulesza zauważył negatywne skutki upolitycznienia władz powiatowych. Opinię tę burmistrz wyraził podczas środowego spotkania jego i siedmiu wójtów w Siedliszczu.
Uczestnicy forum za cal postawili sobie zwiększenie wpływu gmin na kierunki pracy i decyzje władz powiatowych. Powiat bowiem to nie tylko wspólnota samorządowa, ale także związek gmin. Wójtowie z burmistrzem jednocześnie się zastrzegli, że nie chodzi im o wyręczanie starostów w podejmowaniu decyzji, ani też wyrywanie spod nich foteli. Jedyne o co im chodzi, to o roboczą współpracę. Nie ukrywają jednak, że wzorem innych powiatów zamierzają utworzyć wspólną, bezpartyjną akcję wyborczą do rady powiatu. Po to, j, aby powiatowi radni bez względu na przynależność i sympatie polityczne byli rzecznikami wyborców, a nie zakładnikami swoich partii politycznych.