Rodzice uczniów Zespołu Szkół Budowlanych skarżą się, że ich pełnoletnie dzieci nie mogą
na przerwach wychodzić ze szkoły. – Walczymy z nałogiem tytoniowym – odpowiada dyrekcja.
Według relacji każda próba opuszczenia budynku szkolnego kończy się nieprzyjemną konfrontacją z pracownikiem ochrony. – Wraz z innymi zaniepokojonymi rodzicami sprawdziliśmy całą sprawę pod kątem formalnym. Zakaz nie znajduje uzasadnienia w statucie szkoły. Co więcej, stoi wobec nich w opozycji. To pogwałcenie jednego z podstawowych praw człowieka – konstytucyjnego prawa do wolności – dodaje rodzic.
Sprawa na pozór błaha, jednak jest kością niezgody. – Szkoła musi spełniać wymogi bezpieczeństwa uczniów. Od wielu lat stosujemy w tym celu procedury, które muszą być przez wszystkich przestrzegane. W dużym stopniu są one odpowiedzią na postulaty i sugestie zgłaszane przez rodziców podczas zebrań. Dbając o bezpieczeństwo i higienę pracy, m. in. kontrolujemy wejścia i wyjścia na teren budynku, zmianę obuwia przez uczniów, przestrzegamy bezwzględnego zakazu palenia na terenie szkoły – ripostuje Anna Gębicka, wicedyrektor szkoły.
Zdaniem kierownictwa szkoły, zasady te nie ograniczają, lecz ochraniają uczniów, nawet tych pełnoletnich. Są one doskonale znane społeczności szkolnej, akceptowane i dbamy o to, aby były stosowane. – Niestety, zdarza się, że uczniowie nie zmieniają obuwia i chcieliby wyjść poza teren budynku, głównie w celu palenia tytoniu. Do takich sytuacji pracownicy ochrony i dyżurujący nauczyciele starają się nie dopuszczać – dodaje Anna Gębicka. – Być może rodzi to niezadowolenie. Jesteśmy otwarci na współpracę z rodzicami, ale nikt z nich nie zgłaszał do dyrekcji szkoły tego typu problemów.
– Szkoła nie może zakazać uczniom opuszczania szkoły podczas przerw. Trzeba jednak zachować pewne zasady, np. zmieniać obuwie czy pokazywać ochronie legitymację szkolną. Takie sprawy powinny być precyzyjnie opisane przez regulamin – mówi Krzysztof Babisz, lubelski kurator oświaty.