Wychodząc z psem na spacer nie zapominajmy o nałożeniu mu kagańca i zabraniu smyczy.
- Byłem w sklepie, gdy usłyszałem przerażający pisk i skowyt - opowiada pan Antoni. - Wyszedłem zobaczyć, co się dzieje. To był makabryczny widok. Wielkie psisko rzuciło się na dużo mniejszego od siebie pieska. Złapał zębami za szyję tego malca i dusił. Próbowaliśmy odciągnąć agresora. Udało się to dopiero jego panu.
Pana Antoniego denerwuje, że właściciel, choć trzymał w ręku kaganiec i smycz, nie założył go psu i puścił zwierzę pomiędzy ludzi. A gdy ktoś z tłumu zasugerował, że trzeba wezwać policję, właściciel, jak gdyby nigdy nic, oddalił się z miejsca zdarzenia. - Zgłoszeń, że psy atakują psy nie mamy wiele - mówi Ryszard Bondyra, komendant Straży Miejskiej w Chełmie. - Dużo jest sygnałów o tym, że psy atakują ludzi. W ponad 10 przypadkach doszło do pogryzień.
Strażnicy miejscy w takich sytuacjach przede wszystkim muszą ustalić właściciela psa, by sprawdzić, czy ich pupil posiada aktualne szczepienia przeciw wściekliźnie. Przy okazji sprawdzają, czy został opłacony podatek od posiadania psa. I nie ma znaczenia, czy te warunki zostały spełnione, czy nie. Właścicielowi i tak grozi mandat za nieodpowiednie sprawowanie opieki nad swoim zwierzęciem. W sytuacji, gdy jego personaliów nie uda się ustalić, pies trafia do schroniska. - Każdego dnia około południa objeżdżamy miasto i sprawdzamy, czy nie ma wałęsających się po ulicach psów - mówi Mirosław Blacha, administrator schroniska dla zwierząt. - Gdy otrzymane od mieszkańców informacje zostaną potwierdzone, wówczas prowadzimy odłowy.
Pani Katarzyna jest właścicielką kundelka o wdzięcznym imieniu Różyczka. Twierdzi, że jej suczka, to najbardziej łagodny pies na świecie. - Czy coś tak małego może zrobić komuś krzywdę? - pyta. - Po co mam nakładać jej kaganiec, czy prowadzać na smyczy.
- Nie ma znaczenia czy pies jest duży, czy mały - twierdzi Bondyra. - Przecież trudno przewidzieć, jak się zachowa na ulicy. Jego reakcje mogą być różne w różnych sytuacjach.