Niezwykle intymna, a równocześnie odważna to powieść. Przekraczająca obyczajowe granice, łamiąca tabu i stereotypy. A przy tym dotykająca tzw. zwykłego życia - choć to życie osobiste, intymne.
„W powietrzu” to opowieść o poszukiwaniu i eksperymentach. O uwodzeniu, zaspokajaniu własnych potrzeb i fantazji, o porzucaniu. O związkach z mężczyznami i kobietami. O zdradach i trójkątach. O tym, jak to jest być kobietą - spełnioną, samodzielną, wolną.
Jak to jest być kobietą-matką, która nie potrzebuje partnera, by wychować dziecko. Ale sprytnie potrafi tego partnera wykorzystać, by wygodnie ułożyć sobie życie; oczywiście bez niego. W końcu jak to jest być kobietą-szefową, która nie potrzebuje mężczyzny, by osiągnąć zawodowy sukces. Ale chętnie „korzysta” z mężczyzn, robiąc użytek z władzy, którą jej ten sukces daje.
Ale - uwaga! - „W powietrzu” to żaden manifest feminizmu. To kameralna opowieść o życiu poza schematem, możliwie najlepszym dla siebie - nie dla innych, o wyborach, które nie wychodzą naprzeciw niczyim oczekiwaniom, a zaspokajają wyłącznie własne potrzeby.
Bohaterka Ingi Iwasiów zaskakuje, szokuje, budzi ciekawość, ale - co ciekawe - również sympatię. Jest tak naturalna i szczera w swoich poszukiwaniach, wyborach, decyzjach, że wydaje nam się w pewnym momencie… dziewczyną z sąsiedztwa. Tak jest prawdziwa. Nawet jeśli trudno nam sobie wyobrazić, że ktoś taki - w jakimś sensie „antykobiecy” - w ogóle istnieje.