Zamiast podwodnego miasta fruwająca metropolia. Zamiast głupawej strzelaniny: niezwykła gra. A przynajmniej wszystko wskazuje na to, że Bioshock Infinite znów nas zaskoczy.
Nie wdając się w szczegóły (które znajdziecie TUTAJ) otrzymaliśmy grę z niezwykle drobiazgowo stworzonym światem, odniesieniami do sztuki, filozofii i naprawdę zaskakującą fabuła.
Bioshock Infinite to przede wszystkim zmiana miejsca i głównego bohatera. Wcielamy się w Bookera DeWitta, detektywa z agencji Pinkertona. A raczej byłego detektywa, który na skutek pewnych wydarzeń musi zacząć pracować na własną rękę. Jedno ze zleceń prowadzi nas do Columbii. To niezwykła konstrukcja w stylu miast z przełomu lat 20 i 30 ubiegłego wieku unosząca się kilka kilometrów nad ziemią.
Kontrolę nad miastem przejęła bliżej nieznana grupa z która będziemy się musieli zmierzyć. Jak? W sumie nieco podobnie jak w Bioshockach. Z jednej strony będzie arsenał klasycznego uzbrojenia, a z drugiej specjalne moce, jak telekineza czy rażenie piorunami.
Nie wszyscy też będą z nami atakować. W Columbii spotkamy znacznie więcej postaci niezależnych, a przede wszystkim Elizabeth, która będzie mogła nam pomów w walce. Jak to się wszystko sprawdzi? Premierę gry zapowiedziano dopiero na 2012 rok. Wcześniej, bo już 21 września, ma zostać opublikowany pierwszy film z rozgrywki. Na razie jest rewelacyjny trailer: