Jeżeli chcesz pograć w dobrą grę koszykarską, to nie kupuj tej gry. Każda inna jest lepsza. Recenzja International Basketball 2010.
Wydaje się, że podobnie będzie z International Basketball 2010. Bo czy komuś może podobać się granie L. Koszerkem, M. Gortetem czy innymi dziwolągami?
Jedną z niewielu zalet tej gry jest duża liczba trybów, w których możemy sprawdzić swoje umiejętności. Liga włoska, hiszpańska, tajemniczo brzmiąca liga międzynarodowa oraz reprezentacje mogą pobudzić wyobraźnię wielu fanów basketu. Jednak na tym plusy kończą się. Włączenie ekranu rozgrywania meczu sprawia, że wracamy do brutalnej rzeczywistości.
Jakie są plusy tej gry? Na siłę można stwierdzić, że jest to trudna gra. Aby pokonać rywala, należy się solidnie namęczyć. Gracz w tej walce stoi na przegranej pozycji, bo zawodnicy dowodzeni przez komputer dysponują fenomenalnym rzutem z dystansu. O takiej skuteczności nasz zespół może tylko pomarzyć.
Inną zaletą IB 2010 są konkursy rzutowe. Gracz może wystartować w konkursie rzutów osobistych oraz rzutów za trzy punkty. W tym wypadku trafienie do kosza jest dużo łatwiejsze, zwłaszcza, że rywale również nie imponują skutecznością.
Podsumowując, jeżeli lubisz koszykówkę, to kup International Basketball 2010. Jednak jeżeli jesteś pasjonatem basketu, to omiń ten produkt szerokim łukiem. Radość z gry w IB 2010 mogą czerpać tylko masochiści z nadmiarem wolnego czasu.
Nasza ocena: 2-/6