31-letnia Marta Herda z woj. lubelskiego, tytułowana przez irlandzkie media jako „Ice Queen Killer” (Zimna Królowa Zabójczyni – red.) i odsiadująca dożywocie w tamtejszym więzieniu o zaostrzonym rygorze, prosi o pomoc Europejski Trybunał Praw Człowieka. To jej ostatnia szansa na obronę w sprawie morderstwa, którego – jak twierdzi – nie popełniła.
Marta wyjechała do Irlandii w 2006 r. Miała wtedy 18 lat i uczyła się w szkole pracowników socjalnych. To miał być wakacyjny wyjazd, „żeby sobie dorobić”. Dziewczyna szybko znalazła jednak stałą pracę i zaczęła awansować, dlatego jej powrót się odwlekał. W 2011 r. Marta zaczęła pracować jako kelnerka w luksusowym hotelu w Arclow na południu kraju. Jednym z jej kolegów z pracy był 31-letni Węgier, Csaba. Mężczyzna miał zakochać się w Polce. Mimo że nie odwzajemniała jego uczuć, miał się nie zniechęcać.
– Kilka miesięcy przed tragedią Csaba zaczął się dziwnie zachowywać. Kiedy spacerowała po plaży, nagrywał ją telefonem. Gdy widział, że Marta rozmawia z jakimś mężczyzną, od razu zaczynał rozmowę na jego temat i stawiał go w złym świetle – tak matka dziewczyny relacjonowała to, co mówiła jej córka. – Jeździł pod dom Marty i patrzył w jej okna. Kiedy miała gości, wysyłał jej sms-y, w których pisał np. że wie, że uprawiają teraz seks. To nie była prawda, ale takie scenariusze podpowiadała mu chyba wyobraźnia.
Marta nie zgłosiła tego na policję nie chcąc sprawiać chłopakowi kłopotów. 26 marca 2013 r. nad ranem Polka zadzwoniła do Węgra zapytać, czy wszystko u niego w porządku (kobieta bała się, że zrobi sobie krzywdę po przeprowadzonej z nią dzień wcześniej rozmowie, w której ponownie odrzuciła jego zaloty – red.). Jechała wtedy autem. Węgier miał do niego wskoczyć i rozpocząć awanturę. Kobieta przestraszyła się. Postanowiła zawrócić. Żeby to zrobić, skręciła w stronę rzeki. Na nabrzeżu uderzyła w barierkę. Samochód wpadł do rzeki. Herda przeżyła. Csaba zmarł.
Irlandzki sąd nie uwierzył, że był to wypadek. Za zabójstwo z premedytacją skazano kobietę na dożywocie (o przedterminowe zwolnienie może się ubiegać dopiero za kilkanaście lat – red.) uznając, że posłużyła się samochodem jak narzędziem do zabijania. Wiedziała – jak ustalili śledczy – że Csaba nie umie pływać. W samochodzie mimo panującego w tym dniu zimna jej okno było otwarte. Wyrok podtrzymał sąd apelacyjny. Nie zmienił go też Sąd Najwyższy.
– Zatrudniliśmy nowego prawnika, który złożył właśnie pismo do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka – mówi siostra Marty Herdy. – Liczymy, że Trybunał uzna, że w przypadku Marty doszło do naruszenia praw człowieka i jej sprawa zostanie na nowo zbadana. Szykujemy też nowe dowody w sprawie. Udało nam się m.in. ustalić, że Węgier umiał doskonale pływać. Marta nie mogła więc zaplanować jego utopienia.
Marta – jak przekazała nam rodzina – stara się nie żywić zbyt wielkich nadziei na pomoc. Boi się kolejnego rozczarowania. Na razie przygotowuje się do zdawania matury. Napisała też książkę, w której prezentuje swoją wersję wydarzeń.
Na zrzutka.pl trwa akcja „Sprawiedliwość i wolność dla Marty”. Rodzina i przyjaciele chcą zebrać 170 tys. zł na pomoc prawną i inne koszty związane z funkcjonowaniem kobiety w więzieniu. Na razie zebrano niespełna 7 tys. zł. Akcja potrwa do końca roku.