Aleksandr Łukaszenka po raz czwarty wygrał wybory prezydenckie na Białorusi. Milicja zatrzymała jego kontrkandydatów. Zostali dotkliwie pobici, a jednego uprowadzono ze szpitala.
W niedzielę wieczorem w Mińsku, stolicy Białorusi, wybuchły zamieszki. Jak podaje TVN24, milicja zatrzymała co najmniej czterech kandydatów na prezydenta: Mikołę Statkiewicza, Andreja Sannikaua, Ryhora Kastusiaua i Witala Rymaszeuskiego.
Ten ostatni został dotkliwie pobity, podobnie jak główny rywal Łukaszenki, Uładzimir Niaklajeu. Obaj trafili do szpitala. W nocy Niaklajeu został zabrany ze szpitala przez grupę nieznanych ludzi w cywilu – poinformowała w nocy jego rzeczniczka Julija Rymaszeuskaja.
– Siedmiu ludzi w cywilu weszło do jego sali i zamknęło jego żonę w sąsiednim pokoju. Mimo jej krzyków, owinęli Niaklajeua w koc i zabrali w nieznanym kierunku – cytuje Rymaszeuskają niezależną gazetę "Biełorusskije Nowostki”.
Według TVN24. organizacja praw człowieka Wiasna sporządziła listę osób zatrzymanych po demonstracji – twierdzi, że zatrzymano około 400 osób.
Wśród zatrzymanych jest dziennikarz i działacz Związku Polaków na Białoruś Andrzej Poczobut. Ucierpieli m.in. wysłannicy TVN24: reporter i operator kamery. Pobito dziennikarzy z USA i Rosji.
W czasie rozpędzania manifestacji zostało zatrzymanych dwoje współpracowników TV Biełsat: Tacciana Bublikowa i Timafiej Kasperowicz.
Oprócz nich zatrzymany został szef redakcji językowej Biełsatu Źmicier Sauka. Pobito też operatora Biełsatu Alesia Borodzienkę, który wcześniej był świadkiem pobicia Uładzimira Niaklajeua. Dziennikarz stracił wtedy kamerę. Przy zatrzymaniu milicjanci po raz drugi zniszczyli mu sprzęt.