Zmienił swój wygląd, ukrywał się od 10 lat. W końcu Andrzej T., pseudonim "Tyburek", wpadł w ręce CBŚ - informuje serwis wp.pl. Mundurowi zarzucają mu kilka zabójstw, w tym funkcjonariusza policji.
Andrzej T. w drugiej połowie lat 90. działał w grupie Karola S. pseudonim Karolek. Gang rozpadł się w 1999 roku. "Tyburek" uniknął aresztowania i zaczął działać na własny rachunek. Przypisuje się mu kradzieże samochodów, wymuszenia haraczu i kilka napadów na tiry, napad na jubilera i hurtownię.
"Tyburek" ma na koncie kilka zabójstw. W 1999 roku grupa "Karolka", do której należał, w restauracji na warszawskiej Woli wykonała egzekucję na pięciu gangsterach. Wśród zabitych był ówczesny szef wołomińskiej mafii.
W sierpniu 2002 roku bandyta wraz z dwoma kompanami miał zastrzelić w Mikołajkach Jacka Klepackiego. Według policjantów, to właśnie "Tyburek" był podczas tej akcji głównym egzekutorem.
Prawdopodobnie to również on zastrzelił Marka Cekałę - policjanta, który znalazł się przypadkowo w okolicy i próbował ścigać przestępców.
Specjalny zespół funkcjonariuszy z CBŚ rozpracowywał "Tyburka". Przez 10 lat bandyta pozostawał nieuchwytny. Ukrywał się, usunął tatuaże, zapuścił brodę, farbował włosy, używał fałszywego nazwiska.
Policjanci ustalili, że bandyta ukrywał się na terenie Niemiec. Od czasu do czasu przyjeżdżał do Polski.
W czasie jednej z takich wizyt funkcjonariuszom CBŚ udało się go wyśledzić. "Tyburek" został zatrzymany w drodze do Poznania. Gangster przewożony jest obecnie do Warszawy.