Warszawa. "Żarty się skończyły! Moje ciało, moja sprawa" – pod takim hasłem przed Sejmem odbył się "Czarny protest". Był on reakcją na odrzucenie w ubiegłym tygodniu przez Sejm obywatelskiego projektu, który liberalizował przepisy dotyczące aborcji oraz na skierowanie do dalszych prac projektu przewidującego jej bezwzględny zakaz.
Uczestnicy protestu mieli transparenty z hasłami: "Pięćset złotych nie dla zygoty", "Brak legalnej aborcji zabija", "Chcemy lekarzy nie policjantów", "Moja wagina nie twoja broszka", "Oprócz macic mamy mózgi - decydujemy same". Jeden ze sloganów - umieszczony jest na klepsydrze - brzmi: "Z przykrością zawiadamiamy o śmierci śp. praw kobiet".
Zebrani zaapelowali również do ginekologów, żeby zabrali głos i wsparli kobiety w proteście.
"Chcemy lekarzy, nie misjonarzy", "Bądźcie z nami" – krzyczeli protestujący.
Skandowano również: "Rząd to nie ciąża, usunąć można" czy "chcemy kochać, nie umierać".