

Na wtorkowym posiedzeniu sejmowej Komisji Nadzwyczajnej ds. ochrony zwierząt odbędzie się pierwsze czytanie dwóch projektów ustaw w sprawie zakazu hodowli zwierząt na futra. Jedne ugrupowania chcą wprowadzić zakaz jak najszybciej, inne – rozłożyć go na lata.

Projekt złożony przez posłów KO, Polski 2050 i Lewicy przewiduje bezwzględny zakaz hodowli zwierząt futerkowych (z wyjątkiem królika) od 1 stycznia 2029 roku. Drugi projekt, autorstwa posłów PiS, Konfederacji i Kukiz’15, zakłada wprowadzenie 15-letniego okresu przejściowego, co oznaczałoby, że hodowle mogłyby działać aż do 2039 roku.
W wersji popieranej przez koalicję rządzącą hodowcy mieliby prawo do odszkodowań od Skarbu Państwa. Ich wysokość byłaby uzależniona od średniego rocznego przychodu z ostatnich trzech lat i momentu zakończenia działalności – im później, tym niższa rekompensata. Projekt opozycyjny nie przewiduje takich odszkodowań, a jedynie wydłużenie terminu obowiązywania obecnych zezwoleń.
Obrońcy zwierząt: „To musi się skończyć”
O wprowadzenie zakazu od lat apelują organizacje prozwierzęce. – W Polsce rocznie zabija się 4 mln norek na futra. Jesteśmy na pierwszym miejscu w Europie i drugim na świecie – po Chinach – mówi adwokat Katarzyna Topczewska, pełnomocniczka Fundacji Viva!.
Według niej hodowle futrzarskie nigdy nie będą humanitarne. – Żadne gospodarstwo nie zapewni tym zwierzętom chociażby minimum dobrostanu. W naturze norki czy lisy są drapieżnikami, często samotnikami. Na fermach żyją w ciasnych, zatłoczonych klatkach, co powoduje ogromne cierpienie – tłumaczy.
Prawniczka dodaje, że problemem są także metody uśmiercania zwierząt. – Na nagraniach z ferm widać lisy rażone prądem, które próbują uciekać, i norki duszone w komorach gazowych bez kontroli parametrów. Często dzieje się to na oczach innych zwierząt, które czują strach – opisuje.
Fundacja Viva! przypomina też, że społeczne poparcie dla zmian jest wysokie. Według sondażu Biostat z lipca 2024 r., aż 70 proc. Polaków popiera zakaz hodowli zwierząt na futra.
Branża: „Zakaz to cios w rolników i gospodarkę”
Z drugiej strony, przeciwko wprowadzeniu zakazu występują organizacje rolnicze i branżowe. Federacja Branżowych Związków Producentów Rolnych, Polski Związek Hodowców Zwierząt Futerkowych i Krajowa Rada Izb Rolniczych uznały projekt za zagrażający rolnikom.
Prezes KRIR Wiktor Szmulewicz podkreślił, że samorząd rolniczy sprzeciwia się ograniczeniu jakiegokolwiek sektora produkcji rolnej. – Gospodarstwa specjalizujące się w tej dziedzinie poniosłyby ogromne koszty. Popyt na futra wciąż istnieje – jeśli Polska zakaże hodowli, zastąpią nas inni producenci – argumentuje.
Na bardziej złożony kontekst sprawy zwrócił uwagę Komitet Nauk Zootechnicznych i Akwakultury PAN. W swoim stanowisku eksperci ostrzegają, że zakaz w UE przy utrzymującym się popycie przeniesie produkcję futer do krajów o niższych standardach dobrostanu, co w efekcie może pogorszyć sytuację zwierząt.
Naukowcy wskazują też, że zwierzęta futerkowe są naturalnymi „utylizatorami” produktów ubocznych z przemysłu mięsnego. Ich brak oznaczałby wzrost kosztów utylizacji, a w konsekwencji – droższą produkcję żywności pochodzenia zwierzęcego.
– Rozwiązanie problemu wymaga podejścia, które uwzględni zarówno dobrostan zwierząt, jak i realia gospodarcze – podkreślają przedstawiciele Komitetu.
Źródło: PAP
