1,5 tys. zł za niesłusznie pobrane alimenty musi oddać pani Ewa. Jej konkubent, z którym ma syna, ale od wielu lat nie utrzymuje kontaktów, zmarł. Kobieta dowiedziała się o jego śmierci kilka miesięcy później, kiedy ośrodek pomocy społecznej poprosił ją o wyjaśniania.
O tym, że konkubent pani Ewy z Kraśnika (nazwisko do wiadomości redakcji-red.), rodzina dowiedziała się od urzędników z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. – We wrześniu ub. r. moja mama złożyła w MOPS-ie wnioski o przyznanie alimentów i zasiłku rodzinnego – mówi starszy syn kobiety. – Po pewnym czasie, zamiast decyzji i pieniędzy, dostała wezwanie, aby złożyć wyjaśnienia. Okazało się, że pan K. zmarł w czerwcu i został pochowany na koszt państwa na cmentarzu na Majdanku, o czym nikt z nas nie miał pojęcia. MOPS zażądał zwrotu alimentów za okres 3 miesięcy.
Urzędnicy z MOPS-u tłumaczą, że to jest standardowa procedura. – Komornik zawiadomił nas o tym w listopadzie ub. r. i zgodnie z obowiązującym prawem takie pismo musieliśmy wysłać – tłumaczy Elżbieta Cholewińska, kierownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Kraśniku. – Nie wiem, od kiedy komornik posiadał taką informację, ale my zadziałaliśmy natychmiast.
– Moja mama jest osobą chorą, teraz jest na skraju załamania nerwowego. Żyje w skrajnym ubóstwie – żali się syn pani Ewy. – Razem z bratem utrzymywała się z tych alimentów.
– Dla mnie te ponad 1,5 tys. zł wraz z odsetkami to zawrotna suma – żali się pani Ewa. – Z synem żyjemy za 600 zł miesięcznie.
– Wiem, że dla tej pani to był szok, że te pieniądze będzie musiała oddać, ale nikt nie będzie żądał zwrotu jednorazowego – zapewnia Cholewińska. – Jest możliwość rozłożenia np. na raty. I dodaje: Jeśli będzie dobra wola ze strony klienta, to będzie też dobra wola ze strony urzędu.