Oflagowanie wsi, rozstawienie banerów, petycja do władz samorządowych i wojewódzkich, a nawet pikieta – w ten sposób mieszkańcy wsi Zażółkiew (gm. Krasnystaw) chcą walczyć o remont drogi przebiegającej przez ich miejscowość.
Wszystko zaczęło się na początku lipca, kiedy emerytowana nauczycielka Wanda Domańska opublikowała na swoim profilu list otwarty adresowany do „chyba już tylko Pana Boga”. Opisała w nim złość i gniew, jakie czuje jeżdżąc drogę wojewódzką Krasnystaw–Zażółkiew, w której mieszka.
– Szosa jest koszmarna, mnóstwo dziur, brak rowów odwadniających, poboczy i przepustów pod szosą – pisała. – Remonty polegają na łataniu dziur po dziurach i tak w kółko. Tiry, które jeżdżą „stadami” (a szczególnie w czasie kampanii buraczanej), powodują tak wielkie drgania, że pękają ściany, kafelki w łazience, kominy, skaczą szklanki na stole i trzęsie się cały dom. Idąc szosą trzeba uciekać do ulicy wjazdowej, na czyjąś posesję lub na łąkę, żeby nie wpaść pod samochód. Pobocza koszone są tylko dwa razy do roku. Na spacer matki z dziećmi mogą się wybrać w pole i to po żniwach, po ściernisku.
Żeby pokazać, jak tragiczna jest sytuacja, kobieta opublikowała zdjęcia drogi wykonane po jednej z majowych burz.
– Po ulewach woda z pól zalewa całą szosę na wiele godzin, a fontanny błota spod kół dużych samochodów zalewają nasze ogródki. Błoto zalega całą jezdnię. By dostać się na przystanek, trzeba założyć gumowce, następnie na przystanku zmienić je na buty, a gumowce zostawić u sąsiada – tłumaczyła, w jaki sposób funkcjonują mieszkańcy wsi. – Dorośli sobie jakoś poradzą, ale jak widzę dzieci wracające ze szkoły, to strach mnie ogarnia. Samochody poruszają się jak na ślizgawce. Sprzątanie polega na tym, że przyjedzie spychacz i zepchnie błoto na pobocza. Potem przez wiele tygodni atakuje nas z nich kurz. Drobny pył wciska się wszędzie: w szpary w oknach, osiada na balkonach, parapetach, czy meblach ogrodowych.
Post poruszył mieszkańców wsi i – jak mówi jego autorka – sprawił, że zaczęli budzić się z marazmu.
– Okazało się, że ten problem boli nas wszystkich – mówi nie kryjąc satysfakcji. – Bardzo szybko zorganizowaliśmy spotkanie wiejskie, na którym powołaliśmy komitet, który będzie pilotował sprawę remontu naszej drogi.
Już w najbliższą niedzielę mieszkańcy oflagują wieś. W czwartek rozstawią na łąkach banery z żądaniami budowy bezpiecznej drogi.
– Skoro nasz głos nie był dotychczas słyszany, to pora upomnieć się o swoje głośniej – uważa Wanda Domańska. – Planujemy też przemarsz przez wieś z transparentami, a nawet pikietę przed Urzędem wojewódzkim. Musimy walczyć o swoje prawa.
– W sprawie konieczności jak najszybszej budowy nowej drogi rozmawialiśmy już z urzędnikami gminy i miasta Krasnystaw. Mamy ich poparcie – podkreśl Grażyna Atras, sołtys Zażółkwi, która stanęła na czele komitetu. – To bardzo ważne, bo nas wspólny głos będzie teraz lepiej słyszalny. W tej chwili zbieramy podpisy pod petycją, którą razem z pismami przygotowanymi przez urzędników chcemy złożyć w Urzędzie Marszałkowskim jeszcze w sierpniu, czyli przed rozpoczęciem prac nad przyszłorocznym budżetem. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku nasz problem zostanie rozwiązany.
– Ta droga rzeczywiście znajduje się w fatalnym stanie – przyznaje Tomasz Barczuk, zastępca wójta gminy Krasnystaw. – Ponieważ chcemy wspomagać mieszkańców w staraniach o jej remont, skierujemy pisma do Zarządu Dróg Wojewódzkich, Urzędu Wojewódzkiego i do Sejmiku. O wsparcie zaapelujemy do wszystkich, którzy mogą w jakikolwiek sposób wesprzeć starania o nową i bezpieczną drogę. Jeśli padnie propozycja, byśmy partycypowali w kosztach jej stworzenia, na pewno jej nie odrzucimy.