Związkowcy z Bogdanki spotkali się w środę z zarządem by rozmawiać o dwudniowym przestoju w wydobyciu węgla.
- Zamanifestowaliśmy swoje niezadowolenie i na tym na razie koniec - zapewnia Ryszard Bronisz, przewodniczący związku zawodowego "Przeróbka” w Bogdance.
Pracownicy zakładu przeróbki węgla nie pojawili się w pracy w minioną sobotę i w poniedziałek. Zaprotestowali w ten sposób przeciwko rządowej reformie emerytur. Żądali by w zakładach przeróbki węgla nie podnosić wieku przechodzenia na emeryturę dla mężczyzn z 55 do 60 i dla kobiet z 50 do 55 lat.
- Zarząd Bogdanki nie jest stroną w tym sporze. Nie możemy w żaden sposób spełnić żądań związkowców - mówi Grzegorz Gawroński, rzecznik Bogdanki. - Co nie zmienia faktu, że 300 osób z zakładu przeróbki węgla sparaliżowało pracę całej kopalni. Przed dwa dni przestoju nie wydobyliśmy ok. 30 tys. ton węgla.
Nieoficjalnie mówi się, że u podłoża protestu leży niezadowolenie pracowników zakładu przeróbki z tego, że po prywatyzacji Bogdanki nie otrzymają akcji pracowniczych. Wszystko przez to, że w dniu komercjalizacji 1 kwietnia 1994 roku zakład był odrębnym podmiotem. A tylko pracownicy Lubelskiego Węgla Bogdanka z dnia komercjalizacji mają prawo do akcji. - To jeden z powodów niezadowolenia - przyznaje Bronisz.
A dla kierownictwa kopalni jakikolwiek protest załogi jest w tej chwili bardzo nie na rękę. Bogdanka przygotowuje się bowiem do giełdowego debiutu, który przewidziano na początek przyszłego roku. - Musimy wypracować takie rozwiązania, żeby nie było więcej przerw w produkcji - mówi Gawroński.
(mag)