W szpitalu w Lubartowie strajk lekarzy wisi na włosku. Spór toczy się o 1000-złotową podwyżkę pensji zasadniczej lekarzy. – Nasze płace nie zmieniły się od ośmiu lat – argumentują. – Nie ma na to pieniędzy – tłumaczy dyrekcja
Wszyscy lekarze należący do Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Oddziału Terenowego przy szpitalu w Lubartowie są zgodni: najwyższa pora podnieść pensje zasadnicze lekarzy. Podwyżek nie było tu od 2008 roku. Związkowcy postulują więc podwyższenie miesięcznych wynagrodzeń zasadniczych o 1000 zł.
– Przez 8 lat pensje lekarzy zatrudnionych na etatach nie zmieniały się. Mimo inflacji i wzrostu wynagrodzeń w innych sektorach. Wzrosła też liczba obowiązków, bo liczby pracujących w szpitalu lekarzy zmniejszyła się – argumentuje Przemysław Andrejuk, lekarz i szef komórki OZZL w lubartowskim szpitalu.
Szpital tłumaczy, że pieniędzy na podwyżki nie ma. – Kontrakt SPZOZ w Lubartowie jest na tym samym poziomie od 2011 roku, wycena punktu wynosi cały czas 52 zł. W kontekście podwyżek, np. na składki ZUS, cen materiałów, mediów, leków czy minimalnego wynagrodzenia, szpital ma realnie mniejsze środki do dyspozycji – tłumaczy Łukasz Semeniuk, dyrektor szpitala w Lubartowie.
Ten argument lekarzy nie przekonuje. – Płace zasadnicze lekarzy zatrudnionych na etatach w Lubartowie należą do najniższych w województwie. Na terenie województwa lubelskiego są szpitale publiczne gdzie pensja zasadnicza jest nawet dwa razy wyższa – mówi Andrejuk.
Z danych OZZL wynika, że średnia pensja lekarza w lubartowskim szpitalu to 3000 zł brutto. Lekarze rezydenci na specjalizacji dostają w pierwszych dwóch latach rezydentury – od 3170 do 3602 zł, a później – od 3458 do 3890 zł brutto.
Postulat lekarzy spotyka się też z innymi argumentami – są dyżury, gabinety, zawsze można „dorobić”. – Owszem, ale my też mamy rodziny, dzieci. Każdy by chciał godnie zarabiać przy 48-godzinnym tygodniu pracy i nie myśleć o dodatkowym zarobku. Szczególnie w tak ważnej sferze jak dbanie o ludzkie zdrowie – dodaje jeden z lekarzy.
Szefostwo szpitala Lubartowie odrzuciło żądania strony związkowej. Strony weszły w spór zbiorowy. Toczą się rozmowy.
– Za wcześnie na stwierdzenie czy negocjacje zakończą się fiaskiem – stwierdza dyrektor Semeniuk. – Każdy związek zawodowy ma prawo domagać się spełnienia swoich postulatów. Poprzez ogłoszenie i przeprowadzenie strajku lub innych nie strajkowych form protestacyjnych. Ich charakter będzie uzależniony od postępu negocjacji – dodaje Andrejuk.
– Zawsze, gdy spotykają się dwie grupy osób mających ten sam cel - leczenie pacjentów - są szanse na osiągnięcie kompromisu – ma nadzieję dyrektor szpitala.
W szpitalu w Lubartowie na umową o pracę jest zatrudnionych 60 lekarzy.