Właściciel żądał wymiany skorodowanych drzwi w aucie, ale Fiat nie chciał o tym słyszeć. Walka trwała cztery lata i znalazła finał w sądzie.
- Wszyscy mi odradzali. Mówili, że z Fiatem nie mam żadnych szans. Ale się uparłem. Warto było walczyć o swoje - mówi właściciel uno spod Zamościa. I prosi o anonimowość. - To nie moja zasługa, tylko miejskiego rzecznika konsumentów. Pomagał mi na każdym kroku - powiedział Dziennikowi Wschodniemu.
Szczęśliwym posiadaczem nowiutkiego fiata uno stał się w 1999 r. Samochód kupił w autoryzowanym salonie Fiata w Zamościu. Nie minęły cztery lata, a drzwi zaatakowała korozja. Zażądał ich wymiany w ramach ośmioletniej gwarancji na nadwozie. Fiat odmówił. Według firmy drzwi nie są "elementem strukturalnym nadwozia” i nie podlegają reklamacji. Po negocjacjach firma zaproponowała udział w kosztach naprawy skorodowanych drzwi, ale właściciel uno na to nie przystał.
Przez ponad rok strony nie mogły dojść do porozumienia. Ponieważ mediacje prowadzone przez miejskiego rzecznika konsumentów w Zamościu nie przyniosły rezultatów, sprawa trafiła do sądu. Fiat twierdził, że klient sam zaniedbał auto, bo nie przeprowadzał okresowych przeglądów technicznych. Ale Sąd Rejonowy w Zamościu uznał argumenty rzecznika konsumentów, który występował w imieniu właściciela zardzewiałego auta. Stwierdził też, że użytkownik pojazdu wywiązał się z obowiązków wynikających z gwarancji i nakazał firmie naprawę skorodowanego uno. Fiat ma wymienić nie tylko drzwi, ale także progi i błotniki, które w międzyczasie zaatakowała rdza.
Wyrok jest prawomocny. To już druga w Zamościu wygrana rzecznika z Fiatem. Podobny wyrok zapadł dwa lata temu. - Bywa, że przedsiębiorcy starają się wykorzystać brak świadomości, że przysługuje nam prawo do reklamacji. Tymczasem ten wyrok dowodzi, że warto ze swoich praw korzystać - mówi Katarzyna Mazur, rzecznik konsumentów w Zamościu.
Z rzecznikiem Fiat Auto Poland SA Bielsko-Biała nie udało się nam wczoraj skontaktować.