Batorz, Bychawka II, Pawlin i Rudnik II. Do strażaków ochotników z tych miejscowości trafią wozy strażackie. Wcześniej korzystali z nich zawodowcy z Państwowej Straży Pożarnej.
Wczoraj właśnie takie samochody miały trafić do ochotników z czterech jednostek z naszego regionu: Batorza (pow. janowski), Bychawki II (pow. lubelski), Pawlina (pow. lubelski) i Rudnika II (pow. kraśnicki).
Ostatecznie kluczyki odebrał tylko szef OSP w Bychawce II. - Bardzo się przyda - podkreśla Czesław Koper, oglądając gaśniczego jelcza, który teraz będzie służył jego ludziom. - Wokół nas są tereny wiejskie, często bez bliskiego dostępu do hydrantu. Taki samochód rozwiąże wiele naszych problemów.
- A my bardzo się cieszymy z ponad 30-metrowej drabiny - mówi Henryk Michałek, wójt gminy Batorz. Nowy samochód do ratownictwa wysokościowego miał odebrać także wczoraj. Ale okazało się, że musi jeszcze poczekać. Maszyna, która do tej pory służyła strażakom z PSP we Włodawie, nie dojechała na wczorajszą uroczystość.
- Były jakieś kłopoty z filtrem paliwa - tłumaczy Michałek.
- Ale w zeszłym tygodniu byliśmy we Włodawie i oglądaliśmy auto na żywo. Strażacy pokazali nam jego możliwości, wszystko działało bez zastrzeżeń - dodaje. - Nie mam wątpliwości, że i u nas spisze się, jak należy. A przyda się na pewno, bo wysokich budynków jest u nas sporo.
Na nowe auto muszą też poczekać strażacy ochotnicy z Rudnika II. Wczoraj mieli odjechać z Lublina podarowanym volkswagenem transporterem. Ale, z powodu "kłopotów technicznych” nie odjechali. - Zarówno do Batorza, jak i do Rudnika II auta trafią jeszcze w tym tygodniu - zapewnia komendant Czępiński. - W pełni sprawne technicznie.
Czwarty z samochodów (średni gaśniczy), który miał być wczoraj przekazywany, trafił w ręce ochotników z Pawlina. Odebrali go kilka dni wcześniej. A auto stoi już w garażu tamtejszej OSP.