Piątek będzie dłuższy od nocy z piątku na sobotę o 2 minuty. W niedzielę zacznie się astronomiczna wiosna. - Mogę robić doktorat z meteorologii - żartuje właściciel wyciągu narciarskiego, który od pięciu lat śledzi pogodę w zimowe dni i stara się znaleźć prawidłowości. Tegoroczny sezon zalicza do najkrótszych jakie miał
Krótka sonda uliczna, przeprowadzona w czwartek w Lublinie na drodze dom-praca. Na 14 przypadkowo zagadnięte osoby, ponad 50 proc. uznaje, że zimy nie było i im to bardzo odpowiada.
Gaz i bałwan
- Nic mnie tak nie ucieszy, jak rachunek za gaz - mówi pani Basia, księgowa w prywatnej firmie. - Zawsze to był największy strach, a kilka lat temu, jak śnieg leżał chyba pół roku to myślałam, że będziemy kredyt brać. No i to odśnieżanie, to skrobanie szyb w aucie. W tym sezonie zimowym w ogóle tego nie zauważyłam.
Pan Marcin, prawnik, jest generalnie za takim ocieplaniem klimatu ale brakowało mu białych świąt. - Boże Narodzenie powinno być zimowe, reszta zimy nie. Towarzyszący mu pan Artur, socjolog z wykształcenia, jest zwolennikiem braku lodu na szybach i swobodnego parkowania, bo nie było zasp. Ale szkoda mu było dzieci, które nie ulepiły w ferie nawet jednego bałwana. - Zima powinna być biała ale wiem, że wiele osób woli błoto niż zaspy - żartuje.
Kiedyś to były zimy
- Gdybym miał zdrowie i za co, to bym pojechał gdzieś w Alpy albo inne góry. Zima powinna być zimowa, tyle powiem. Wystarczy zapytać kogoś starszego, to pani powie, że kiedyś to były zimy. Ale fakt, pamiętam zaspy i ulice które, wyglądały jak tunele, bo były pryzmy śniegu a środkiem się chodziło. No, wiadomo, że nie na Krakowskim ale już Łęczyńska, Kalinowszczyzna, Bronowice. A białe jezdnie to była norma. Dziś miasto inaczej żyje i ludzie mają inne oczekiwania - mówi pan Kazimierz, emerytowany kierowca, który reprezentował mniejszość w gronie moich respondentów.
Składowisko śniegu
- Zamykaliśmy w połowie naszych ferii. Tego samego dnia ja, Parchatka i Rąblów. Nie było sensu dłużej. To był mój piąty sezon, najkrótszy jaki miałem - mówi Marcin Świderski ze Stancji Narciarskiej Kazimierz Dolny. - Sezon zaczął się bardzo dobrze i był bardzo obiecujący. Stok był czynny od 1 stycznia. Sporo ludzi było do Trzech Króli i w czasie ferii w województwie mazowieckim. Ale zima jest nieprzewidywalna. Codziennie zapisuję temperaturę, opady i szukam prawidłowości. Już mogę zrobić doktorat z meteorologii - żartuje Świderski i cytuje: - 22 stycznia było 16 stopni mrozu, dzień później 10 stopni mrozu a kolejnego 8 na plusie. I taka była zima.
Lubelski Globus czynny był od 2 do 27 stycznia.
- Przez ten czas z wyciągu skorzystano 43 573 razy - mówi Miłosz Bednarczyk, rzecznik Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.
- Po sąsiedzku mamy miejskie składowisko śniegu. Czasami góry mają po 8 metrów i śniegiem tak nam zasypią drogę, że się nie można dostać. W tym roku chyba żaden samochód ze śniegiem nie przyjechał, przynajmniej ja takiego nie wiedziałem. Widzę za to w kamerce naszego monitoringu zieloną trawę na składowisku śniegu - mówi Jerzy Ćwikliński, dyspozytor z Oczyszczalni Ścieków „Hajdów” lubelskiego MPWiK.
Miasto podsumowując tegoroczna zimę wyliczyło, że utrzymanie składowiska śniegu kosztowało Lublin 22 140 złotych. W zimie z 2012/2013 to były 82 tysiące.
Zima ojców
Zima 1999/2000 zaczęła się 23 listopada. Spadło tyle śniegu, że setki ciężarówek i samochodów osobowych utknęły w gigantycznym korku na trasie W-Z.
14 marca 1996 opady śniegu były takie, że zamarł ruch kołowy. Al. Warszawską zablokowały stojące w poprzek tiry. Wojewoda zwołał zespół ds. nadzwyczajnych zagrożeń. W tych zaspach śniegu, jadący drezyną pracownik kolei znalazł przy torach na Majdanie Tatarskim pokawałkowane zwłoki kobiety. Ofiara morderstwa miała odcięta głowę, była oskalpowana i miała zdarta skórę z twarzy.
Zima 1993/1994 zaczęła się 18 stycznia 1994. Wówczas spadł pierwszy śnieg, a na termometrach w Lublinie było 16 stopni mrozu. W taką zimę otwarto na Podzamczu supermarket Nova, a w Astorii Burger Kinga.
17 stycznia 1993 roku było 14 stopni ciepła. Dzień później wichura, która przeszła nad Lublinem zerwała linie energetyczne, dachy, anteny i rynny. Uszkodziła wiele drzew. Kilka dni później wojewoda zwiększył o 100 procent ilość miejsc w mieście, gdzie można sprzedawać piwo. Zgodę otrzymało 1000 sklepów i zakładów gastronomicznych.
W lutym 1991 było tak zimno, że LPEC nie był w stanie ogrzać mieszkań. Autobusy MPK albo nie wyjechały z zajezdni albo utykały na trasach. Przez kilkanaście dni było po 20 stopni mrozu. Mimo mrozu, w nocy z 9 na 10 lutego z kościoła ojców dominikanów skradziono relikwiarz drzewa Krzyża Świętego, który był w mieście od 570 lat. Wojewoda wyznaczył nagrodę za wykrycie sprawcy: 50 milionów złotych.
Wiosennie-zimowo
- Sezon kończymy 2 kwietnia. Zapraszamy do kąpieli także w Lany Poniedziałek - mówi Janusz Buczkowski, prezes Lubelskiego Klubu Morsów, które całą zimę wskakiwały do Bystrzycy, chyba faktycznie lubi zimę, bo gdy rozmawialiśmy w czwartek był za granicą na stoku narciarskim.
- Zapraszamy na rowerowe Topienie Marzanny. 20 marca spotykamy się o godz. 12.30 przy stadionie miejskim Arena Lublin na ul. Stadionowej 1. Przejedziemy ścieżką nad Zalew Zemborzycki, gdzie będzie konkurs na najlepsze marzanny - zachęca Rowerowy Lublin. Organizatorzy apelują by marzanny robić wyłącznie z materiałów ekologicznych.
Zima dziadków
Styczeń 1987 to czas temperatur syberyjskich. Momentami na termometrach było 30 stopni mrozu. Popękały kaloryfery na klatkach schodowych i sieć ciepłownicza. MPO i MPK nie mogły uruchomić swoich pojazdów. Odwołano kursowanie 17 pociągów, pogotowie ratunkowe nie mogło uruchomić sanitarek. Wiele szkół odwołało lekcje. Nie grano spektakli w Teatrze Dramatycznym.
Mnóstwo osób zachorowało na grypę. Zdrowi stali w kolejkach na pocztach by kupić książkę telefoniczną. Nakład ponad 63 tysięcy egzemplarzy rozszedł się w 14 dni. Poprzednią książkę wydano kilka lat wcześniej, nową można było kupić pokazując rachunek telefoniczny. 25 stycznia nad Lublinem przeszła potężna burza. Gazety podkreślały, że takie zjawisko zdarza się raz na 25 lat.
9 stycznia 1985 roku prezydent Lublina wystosował apel do mieszkańców by używali mniej prądu. Przez kilka dni było 20 stopni mrozu. 13 lutego mrozy wróciły. Uczniowie Liceum plastycznego i Szkoły Muzycznej poszli na przymusowe ferie w związku z awaria LPEC.
W 1974 roku wiosna była tak wcześnie, że 6 marca zamknięto przepusty na zaporze i zaczęła się gromadzić woda w budowanym Zalewie Zemborzyckim. A miesiąc później, gdy woda miała zaledwie 6 stopni ciepła, utopiła się w zlewie pierwsza osoba. Mężczyzna założył się z kolegami, że przepłynie nowy akwen.
15 stycznia 1972 ludzie w mieszkaniach ogrzewanych węglowymi kotłowniami mieli 8-9 stopni ciepła, a za oknami 30 stopniowy mróz. Taka pogoda utrzymywała się kilka dni, zupełnie sparaliżowana została komunikacja miejska.
Zima w 1970 roku miała ostre cztery dni w styczniu, kiedy między 16 a 19 dniem miesiąca nie kursowało MPK, karetki nie docierały do potrzebujących a drogi wyjazdowe z Lublina były nieprzejezdne. Kolejny atak śniegu i mrozu był w lutym. Komunikacja kolejowa była utrudniona a samochodowa niemożliwa.
Katastrofalna szadź. Tak określano zjawisko jakie zaczęło zimę 1966/1967. 4 grudnia 1966 roku na lubelskim Sławinie zostały wyłamane (niektóre z fundamentami) słupy podtrzymujące linię wysokiego napięcia. W efekcie miasto nie miało prądu, nawet szpitale. Nie pracowały też hydrofory więc nie było wody, zwłaszcza na wyższych piętrach. Brak energii był odczuwalny tym bardziej, że w tym czasie przy krakowskim Przedmieściu zamontowano pierwszy podświetlany znak drogowy. Był to zakaz zatrzymywania. Władze planowały, że w ramach eksperymentu drogowcy ustawią w mieście 10 takich podświetlanych znaków.
18 stycznia 1963 zaczęły się dla dzieci niespodziewane ferie. Do 27 stycznie nie było lekcji. Na termometrach było w Lublinie 24 stopnie mrozu. Odwołano kursy pociągów i autobusów. Choć spadło dużo śniegu, to wiosna przyszła szybko i nic nie przeszkodziło, by 9 marca na miasteczku akademickim otworzyć wybudowaną właśnie Chatkę Żaka
Rok później zima trwała do kwietnia. Jeszcze 19 marca zamieć śnieżna sparaliżowała Lublina i region. Śniegu było tyle, że na trasy nie wyjechał żaden autobus PKS.
Nasza zima
W Lublinie trzymała się tylko tam, gdzie przy życiu podtrzymywały ją urządzenia chłodnicze. Choćby na krytym lodowisku przy Al. Zygmuntowskich, dla którego był to udany sezon.
- Przez taflę przewinęło się ponad 100 tys. osób, a łyżwy wypożyczano 71 tys. razy - wylicza Miłosz Bednarczyk.
Nasza wiosna
Wiosna astronomiczna zacznie się w niedzielę. Na klimatyczną chyba poczekamy, bo średnie dobowe temperatury powietrza muszą się wahać pomiędzy 5 a 15 stopni, by porę roku nazwać klimatyczną wiosną. Tymczasem zdaniem Twojejpogody.pl z piątku na sobotę oraz w sobotę rano mają być temperatury ujemne (1,2 stopnie mrozu), a w ciągu dnia przez cały weekend nie będzie cieplej niż 6 stopni ciepła. Przyszły tydzień ma być podobnie chłodny, świąteczna sobota możliwe że będzie wiosenna (10 stopni ciepła).
IMGW zapowiada na weekend nocami opady deszczu ze śniegiem i temperatury mogą być -1, -2 stopnie. Podobnie chłodno ma być w nocy z wtorku na środę. Święta Pogodynka.pl. zapowiada cieplejsze. W niedzielę wielkanocną ma być 11 stopni ciepła. Ale na przełomie marca i kwietnia wrócą mroźne noce.