Nudności, wymioty, biegunka. To efekt wypoczynku nad jeziorem Rotcze koło Urszulina. Inspektorzy sanepidu, którzy tam pojechali, złapali się za głowę.
– Może zbagatelizowałbym to, ale z takimi samymi objawami w szpitalu pojawiły się kolejne dzieci. Okazało się, że one też kąpały się w tym jeziorze – dodaje. – Kilkoro dorosłych, z którymi rozmawiałem, miało lub ma te same objawy.
– Oprócz syna tego pana na oddziale alergologii mamy inne dziecko, które było w weekend nad tym jeziorem. Objawy podobne: biegunka i wymioty – potwierdza Agnieszka Osińska, rzecznik lubelskiego DSK. – Trudno jednoznacznie wskazać przyczynę. Dzieci przebywały dużo na słońcu. Nie wiadomo, co jadły. A także jak często i w jakiej wodzie myły ręce.
Właśnie do warunków higienicznych mieli najwięcej uwag inspektorzy sanepidu, których zaalarmował pan Paweł. We wtorek pojawili się nad Rotczem. – Na głównej plaży była jedna toaleta, w złym stanie i przepełniona – mówi Bożena Niewiarowska-Łobacz z sanepidu we Włodawie. – W pobliżu jest ośrodek wypoczynkowy, z ładnie utrzymanymi łazienkami, które udostępnia plażowiczom. Ale jedna publiczna toaleta na całe jezioro to zdecydowanie za mało.
Inspektorzy pobrali z jeziora próbki wody do badań. Wyniki poprzednich, z początku lipca, pozwalały na kąpiel. Ale otoczenie jeziora, żeby można tam bezpiecznie wypoczywać, musi się zmienić. – Nie możemy dopuścić, żeby nadal było tam tak, jak teraz – zaznacza inspektor Niewiarowska-Łobacz.
Szefowa włodawskiego sanepidu już rozmawiała z osobą dzierżawiącą od gminy główną plażę. Dziś spotka się z nią wójt, który wczoraj został wezwany do sanepidu. – Jesteśmy umówieni z samego rana. Warunek jest taki, że dzierżawca ma udostępnić dwie dodatkowe toalety z podłączeniem do kanalizacji i dostępem do bieżącej wody – zapowiada wójt Tomasz Antoniuk.
– Zobowiązał się, że zrobi to do końca tygodnia – dodaje Niewiarowska-Łobacz.