Kwota, którą Ratusz ma na usuwanie dzikich wysypisk okazała się za mała. Straż Miejska grozi śmieciarzom karami i nie wyklucza… czajenia się w krzakach. A do sprzątania są jeszcze place i jezdnie
Teraz firmy pracujące na zlecenie miasta usuwają 14 składowisk, m.in. przy Wyżynnej, Herbowej, Jana Sawy, Węglarza, Żelaznej i Śliskiej. – Mają je oczyścić do 24 kwietnia, później zostaną wprowadzone na kolejne składowiska – zapowiada Stefańczyk.
Ściganiem śmieciarzy ma się zająć Straż Miejska. Mundurowi ostrzegają, że będą otwierać worki z odpadami, poszukiwać w nich kopert z adresem i w taki sposób docierać do sprawców. To sprawdzona metoda. – Nie wykluczamy też obserwacji takich miejsc przez funkcjonariuszy – mówi Jacek Kucharczyk, komendant straży. – Prosimy, by zgłaszać nam wszelkie informacje, może uda nam się złapać kogoś na gorącym uczynku.
Poza dzikimi wysypiskami do sprzątania są też miejskie parki i place. – Wprowadziliśmy już wykonawców na ścieżkę rowerową, pl. Litewski, wzgórze zamkowe, dojścia do przystanków przy Północnej, zejście z Wyżynnej do wąwozu i do parku Rury – wylicza Stefańczyk. Firmy zaczęły pracę w poniedziałek, na wszystko mają miesiąc.
Do końca kwietnia z głównych dróg ma zniknąć wysypany zimą piach. – Szacujemy, że wydatki na to wyniosą około 600 tys. złotych. Do dziś oczyściliśmy ponad 30 ulic w centrum – oblicza Adam Borowy, zastępca dyrektora Zarządu Dróg i Mostów. Sprzątnięte mają też być przejścia podziemne pod ulicami. – Oczyszczane było już to pod ul. Zana i pod Łęczyńską – dodaje.
Miasto czeka ponadto naprawa dróg gruntowych. – Mamy ich 120 km – mówi Żuk. Na razie mają tam pracować równiarki, dopiero później wysypywany będzie tam gruz lub tzw. kora asfaltowa. Prezydent przyznaje jednocześnie, że w kasie nie ma pieniędzy na to, by w Lublinie nie było już czegoś takiego jak "droga gruntowa”. – Nasze potrzeby w zakresie dróg sięgają blisko 500 mln zł – kwituje Żuk.