Kartkę z napisem "nieczynne” zastali dziś ci, którzy chcieli popływać w miejskim basenie przy Al. Zygmuntowskich.
- Kupiłem karnet, ale nie mogłem z niego skorzystać. Nikt mnie nie przeprosił, nikt nie oddał mi pieniędzy - skarży się pan Grzegorz, który wczoraj tuż po godz. 7 odszedł sprzed zakniętych drzwi pływalni. Zwykle jest tak zajęty, że na pływanie ma czas tylko w poniedziałki przed pracą. - Kiedy kupowałem karnet na listopad, nikt nie powiedział mi, że będę mógł wejść na basen tylko w trzy poniedziałki. Zapłaciłem za cztery i po prostu czuję się oszukany - dodaje.
- Nie mogliśmy nikogo uprzedzić, że w poniedziałek basen będzie nieczynny, bo nie dało się tego przewidzieć. Przed świętami służby techniczne powiadomiły mnie,
że konieczne jest sprawdzenie urządzeń uzdatniających wodę. Na wszelki wypadek pływalnię trzeba było zamknąć - tłumaczy Mariusz Szmit, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. - Wszystkim, którzy zgłoszą taką potrzebę, oddamy stracony czas na pływalni i jeśli ktoś zapłacił za cztery wejścia, to oczywiście czwarte wejście od nas dostanie. Chcemy być fair wobec naszych klientów. Jeśli ktoś nie będzie chciał skorzystać z takiego rozwiązania, dostanie pieniądze za stracone wejście - zapewnia.