Na tyłach szpitala przy ul. Jaczewskiego składowane są zakaźne odpady medyczne. Sanepid zawiadomił prokuraturę o zagrożeniu.
- Szpitalna spalarnia odpadów jest od jakiegoś czasu nieczynna, a mimo to wciąż przyjmuje nieczystości z pięciu szpitali - mówi Barbara Tłuczkiewicz, zastępca lubelskiego inspektora sanitarnego. - W chwili kontroli były zgromadzone w tymczasowej wiacie. Czekały na transport. Miały być wywiezione pod Kraków i tam spalone. To bomba ekologiczna. Złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury.
Beata Syk-Jankowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie, mówi, że prowadzone jest dochodzenie wstępne. - Odpady są składowane, mimo że spalarnia ma zepsuty piec - dodaje. - Zakład Usług Niemedycznych przy szpitalu podpisał umowę z krakowską firmą na ich odbiór. Problem w tym, że nie są wywożone tak często, jak być powinny.
Rzeczniczka dodaje, że odpady były zabezpieczone w workach i leżały w kontenerach. - Faktycznie, nagromadziło się ich ponad dopuszczalną normę - przyznaje. - Firmy transportowe, które je zabierają, miały opóźnienie.
Dr Janusz Słodziński, zastępca wojewódzkiego inspektora sanitarnego, podkreśla, że odpady medyczne są materiałem zakaźnym. - Są w nich ludzkie szczątki, krew, zużyte igły, strzykawki - wymienia. - Trzeba je jak najszybciej spalić, a nie przechowywać.