Rok temu brama stanęła na deptaku w Lublinie, by każdy mógł symbolicznie pokonać drogę od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej. Solidną konstrukcję obciągniętą białym nieprzemakalnym materiałem zaprojektował Bolesław Stelmach. W środku architekt ustawił stelaż, na którym wisiał Dzwon Europy. Dzwon po zakończeniu unijnych uroczystości trafił do bazyliki ojców Dominikanów. I jest tam do dziś. Brama miała mniej szczęścia. W połowie maja została rozebrana i trafiła na ulicę Fabryczną, na plac El-Maksu. Leży tam nadal ku utrapieniu właścicieli firmy. - Zrobiliśmy uprzejmość władzom miasta, ale to bardzo długa uprzejmość - żartobliwie komentuje sytuację Michał Woźniak, dyrektor od spraw handlowych i marketingu El-Maksu.
Właścicielem bramy jest miasto Lublin. Gdy znikała z deptaka mówiło się, że trafi na plac przed teatrem lalkowym, w sąsiedztwie klasztoru Dominikanów. Koncepcja upadła,
bo ojcowie nie byli nią zachwyceni. Podobny los spotkał wizję ustawienia pamiątki na rondzie pod Zamkiem. - Zabierzemy ją, może nawet już w maju - zdradza Piotr Semeniuk, dyrektor Biura Promocji Miasta. - Lublin szykuje się do przyjęcia 8 i 9 maja komitetu politycznego Rady Gmin i Regionów Europy. Przy okazji 8 maja będziemy obchodzić Dzień Europejski. Będzie majówka w Ogrodzie Saskim, którą szykuje Centrum Kultury. Brama ma być elementem scenograficznym. (agdy)