Od środy trwa liczenie głosów oddanych na projekty zgłoszone do budżetu obywatelskiego. Z tymi oddanymi przez internet sprawa jest łatwiejsza. Więcej pracy będzie z głosami papierowymi. W jednej z urn było prawie tysiąc kart, w innej zaledwie... jedna
- Tę liczbę będziemy znali zapewne pod koniec tygodnia - mówi Piotr Choroś z Urzędu Miasta. - W urnie stojącej w Ratuszu było 970 kart. W innej, dostarczonej przez Radę Dzielnicy Wieniawa, doliczyliśmy się ponad 600 kart - dodaje. Ale trafiła się też urna, w której był zaledwie jeden głos. Stała w szkole przy Kasprowicza.
W Ratuszu zaczęło się już wstępne liczenie głosów. W szarych, papierowych workach zwożone są tu karty z całego miasta, ale nie wszystkie naraz. Nie było hurtowego odbioru urn tuż pod koniec pracy bibliotecznych filii, w których można było oddawać głosy. Bibliotekarze dostali polecenie, by zakleić otwory wrzutowe i przestawić urny tak, by wypożyczający nie mieli do nich dostępu.
Teraz najbardziej pracochłonna będzie weryfikacja głosów. Urzędnicy muszą sprawdzić, czy poprawnie podany został adres, często też PESEL jest wpisany mało wyraźnie i ciężko doczytać, jaka to cyfra: trójka, ósemka czy dziewiątka. Odrzucane są głosy z adresem niepełnym lub pochodzącym spoza Lublina. Ratusz szacuje, że nieważnych będzie kilka procent głosów, bo tak było w innych miastach, które wprowadziły budżet obywatelski.
Odrzucane będą też głosy oddane kilka razy przez tę samą osobę. A takie przypadki już się trafiają. - W jednej z urn mieliśmy trzy karty z tymi samymi danymi, głosami na te same projekty i wypełnione tym samym charakterem pisma. Potraktowaliśmy je jako jeden głos ważny - mówi Choroś. Inaczej będzie w przypadku, gdy dane głosującego będą się powtarzać w sposób nasuwający podejrzenie bezprawnego użycia danych. - W takiej sytuacji będziemy starali się dotrzeć do takich osób i zapytać, na jakie projekty faktycznie głosowały.
Głosowanie zakończyło się w nocy z wtorku na środę, dokładnie o północy, ale nie dla wszystkich. Do Ratusza dotarły sygnały od kilku mieszkańców, którzy nie mogli oddać głosu przez internet, bo po wpisaniu swoich danych osobowych dowiadywali się, że już głosowali. - Takie osoby mogą zgłosić się do nas i podpisać oświadczenie, że głos oddany przez internet nie pochodził od nich i że ich danych użyto bez ich wiedzy - mówi Choroś. - Te osoby będą mogły jeszcze oddać głos.