

Rodzice przedszkolaków z Lublina zderzyli się z nową rzeczywistością: w sierpniu ich dzieci mogą zostać bez opieki. Choć przez lata działał wakacyjny system rotacyjny między placówkami, w tym roku wiele przedszkoli nie przyjmuje dzieci z zewnątrz. Z czego to wynika?

Jeszcze do niedawna okres wakacyjny nie był dużym wyzwaniem dla pracujących rodziców przedszkolaków, ponieważ w Lublinie funkcjonował sprawdzony system. W praktyce wyglądało to tak, że przedszkole, do którego uczęszczało dziecko, zamykało się na jeden miesiąc, a w tym czasie podopieczni trafiali do innej miejskiej placówki. Później następowała wymiana. Tak było chociażby w Przedszkolu nr 46 przy ul. Pana Wołodyjowskiego i w Przedszkolu nr 48 przy ul. Leonarda. Gdy pierwsze z nich funkcjonowało w lipcu, kadra drugiego przedszkola korzystała z urlopów, a dzieci z sąsiedniej placówki były w tym czasie przyjmowane np. przy ul. Pana Wołodyjowskiego. W sierpniu role się odwracały. Jakież było więc zdziwienie rodziców, gdy nagle okazało się, że w tym roku sąsiednia placówka ich nie przyjmie. Problem w rzeczywistości okazał się znacznie szerszy.
– Moja żona poszła do przedszkola na Leonarda, żeby złożyć papiery, ale dostała informację, że w tym roku nie będzie opieki dla dzieci z zewnątrz. Opieka będzie, ale tylko dla dzieci zapisanych do tej placówki, a dzieci z innych przedszkoli nie będą przyjmowane – mówi pan Adrian, ojciec dzieci z Przedszkola nr 46. – Zaczęliśmy się dowiadywać, bo inni rodzice z naszej grupy mieli ten sam problem. Okazało się, że praktycznie żadne przedszkole w Lublinie nie przyjmuje dzieci z innych placówek, mimo że pracują w sierpniu.
Rodzice zaczęli dzwonić do urzędów, ale w odpowiedzi otrzymywali jedynie suchy komunikat, że miasto ma obowiązek zapewnienia opieki przedszkolnej przez 11 miesięcy w roku, a resztę rodzice muszą zorganizować we własnym zakresie.
– Jednak dla nas to dziwne, bo przez lata nie było z tym problemu i zawsze można było gdzieś zostawić dziecko. Nikt nie udzielił odpowiedzi, dlaczego w tym roku wszystko się nagle zmieniło i dlaczego nikt o tym wcześniej nie poinformował. Większość z nas dopiero teraz, w czerwcu, dowiaduje się, że musi samodzielnie zapewnić opiekę w sierpniu. Okazuje się, że nie ma gdzie wysłać dzieci – mówi rodzic.
Co na to lubelski Ratusz?
Miasto przyznaje, że przerwy w funkcjonowaniu przedszkoli służą udzieleniu pracownikom należnych urlopów. Jednocześnie zapewnia, że co roku są one planowane tak, aby w każdej dzielnicy przynajmniej jedna placówka zapewniała opiekę.
– Dyrektor Przedszkola nr 46 w Lublinie, po uzgodnieniu z Radą Rodziców, zawnioskowała o przerwę w pracy placówki w sierpniu. W tym czasie w najbliższej okolicy będą czynne cztery inne przedszkola: nr 36 przy ul. Wallenroda 4, nr 47 przy ul. Mieszka I 3, nr 48 przy ul. Leonarda 12 oraz nr 57 przy ul. Rzeckiego 12. Gdy w przedszkolu są wolne miejsca, o przyjęciu dziecka decyduje dyrektor – mówi Joanna Stryczewska z Urzędu Miasta.
Jak wygląda to w praktyce?
Pan Adrian i wiele innych rodzin przekonało się, że rzeczywistość wygląda inaczej. Jedynym przedszkolem, które w Lublinie przyjmuje dzieci z zewnątrz, okazało się Przedszkole nr 70. W środę, około godziny 7:30, przed tamtejszą placówką miało się ustawić około 50 osób w kolejce. Część rodziców, widząc tłum, rezygnowała. W innych przedszkolach słyszeli tylko: „nie przyjmujemy dzieci spoza placówki”.
– Pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją – mówi pan Adrian. – Rozmawiałem z innymi rodzicami. Wielu z nich co roku korzystało z wakacyjnych dyżurów i nigdy nie było problemów. Jedna mama powiedziała, że obdzwoniła wszystkie placówki dyżurujące w sierpniu — i tylko to jedna przyjmuje dzieci spoza, bo ma jeszcze wolne miejsca.
Jak ustalił pan Adrian, w Przedszkolu nr 70 przygotowano 17 dodatkowych miejsc dla maluchów. Jego dzieci trafiły jednak na listę rezerwową i nie wiadomo, czy zostaną przyjęte.
– Co się stało w oświacie, że nagle taka zmiana? Czy tak wygląda nowa polityka prorodzinna? – zastanawia się pan Adrian. O powody postanowiliśmy zapytać jedno z lubelskich przedszkoli.
– Dodatkowe przyjęcia zależą od tego, ile dzieci pozostaje w macierzystym przedszkolu na okres wakacji. Jeżeli jest ich dużo, wtedy mamy mniej wolnych miejsc. Tylko od tego to zależy. W poprzednich latach zainteresowanie opieką wakacyjną było mniejsze, teraz się to najwidoczniej zmieniło – tłumaczy dyrektorka jednej z placówek.
Dla pana Adriana, który dotąd nie musiał się martwić o wakacyjną organizację czasu dla dzieci, nadszedł czas ponownego planowania. – O urlopie raczej nie ma mowy, ponieważ pracuję w firmie klimatyzacyjnej, a sierpień to dla nas okres intensywnej pracy – przyznaje.
W jego opinii z podobnymi problemami mierzy się wiele rodzin. – Wśród rodziców wybuchła wręcz panika. Pracujemy w różnych miejscach i nie każdy może sobie pozwolić na miesięczne wolne. Gdybyśmy wcześniej wiedzieli, że nie będzie możliwości oddania dziecka na dyżur, moglibyśmy się lepiej przygotować. Nikt nas o tym jednak nie poinformował – podkreśla. Przypomnijmy, w mieście działa 58 przedszkoli publicznych, do których w tym roku szkolnym uczęszcza ponad 10 tys. podopiecznych. To oznacza, że z wakacyjnym problemem może się spotkać całkiem spora grupa osób.
„Nie chcemy cudów – tylko informacji z wyprzedzeniem”, mówią rodzice. Tego, jak się okazuje, zabrakło najbardziej.
