Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Trzy pytania do profesora Lechosława Putowskiego z Centrum Leczenia Niepłodności Ab Ovo w Lublinie
• Premier i minister zdrowia zapowiadają refundację sztucznych zapłodnień metodą in vitro...
- Nie wiem co sądzić o tej deklaracji. Mam nadzieję, że in vitro będzie refundowane. Jednak docierają do mnie niepokojące głosy, że refundacja ma dotyczyć najuboższych. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której dwie pary stoją naprzeciw siebie. I tej zamożniejszej trzeba odmówić, chociaż płaci większe składki.
• Nad zasadami refundacji można dyskutować. Ale sam fakt poparcia sztucznego zapłodnienia jest chyba obiecujący?
- Bez wątpienia. Jest to krok do przodu nawet gdyby refundowanie miało nie dojść do skutku. Przed rządami PiS specjalny komitet powołany przy Narodowym Funduszu Zdrowia pracował nad zasadami stosowania in vitro w Polsce, także refundowania tej metody. Na cztery dni przed powołaniem Zbigniewa Religi na ministra zdrowia projekt był już gotowy. I na tym się skończyło. Podczas rządów PiS nic się w tym temacie nie działo, nie było żadnych ustaleń. Dopiero teraz.
• Ile par korzysta z tej metody?
- Wiele, bo problem z poczęciem potomstwa jest ogromny. A koszt jednego zapłodnienia wraz z lekami wynosi od kilku do kilkunastu tysięcy złotych. Leki są bardzo drogie.
