

Zerwanie tamy i zalanie miasta przez 6-metrową falę? Inżynier z Lublina alarmuje, że to realne zagrożenie. Urzędnicy uspokajają: sytuacja jest pod kontrolą.

Po kolei. W nasypie tamy przy Zalewie Zemborzyckim działa system drenażowy, którego zadaniem jest odprowadzanie nadmiaru wody – zarówno tej napierającej ze zbiornika, jak i wody opadowej. Woda ta trafia przez dreny do studni, a następnie do rzeki Bystrzycy. Problem w tym, że – jak twierdzi inżynier budownictwa Piotr Dańko – drenaż został zamulony i nie spełnia już swojej funkcji.
– Stwierdziłem to osobiście jako inżynier, a także Wody Polskie są świadome, że należy ten drenaż udrożnić. Możliwe, że nikt go nie czyścił od początku istnienia zalewu – mówi Dańko, który doświadczenie z hydrologią zdobywał w Gdańsku, a dziś – jako mieszkaniec Lublina – niepokoi się o bezpieczeństwo swoje i innych.
Jak wyjaśnia, brak drożności powoduje, że nasyp zachowuje się jak gąbka – chłonie wodę, co generuje ogromny napór na płytę tamy. – Płyta pękła. Widoczna jest szczelina, przez którą przecieka woda. To awaria, która wymaga natychmiastowej reakcji. Niedrożność rury drenażowej oraz pęknięta płyta na tamie to realne zagrożenie. Po drugiej stronie drenaż działa prawidłowo, więc problem jest lokalny, ale poważny – twierdzi.
Inżynier podkreśla, że zamulenie to nie efekt ostatnich miesięcy – mogło się ono tworzyć co najmniej od dekady.
– Mam poważne wątpliwości co do rzetelności przeglądów okresowych. Czy osoby odpowiedzialne naprawdę zaglądały do studzienek drenażowych? Wystarczyłoby tam spojrzeć, żeby zauważyć brak odpływu – mówi nasz rozmówca.
Wody Polskie potwierdzają, że rura drenażowa rzeczywiście jest niedrożna, ale – jak zapewniają – podjęto już działania. Zdjęcia, które pokazujemy, zdaniem urzędników obrazują przyczółek po przeprowadzonych pracach monitorujących, które obejmowały m.in. celowe rozkucie zewnętrznej warstwy konstrukcji w celu sprawdzenia jej wnętrza.
– Na podstawie opracowania technicznego wykonane zostaną niezwłocznie roboty budowlane likwidujące uszkodzenia. Obserwowane pęknięcia nie stwarzają obecnie większego niebezpieczeństwa, jednak zostały objęte wzmożonym monitoringiem przez pracowników nadzorujących Zalew Zemborzycki. Planujemy zakończyć prace do końca III kwartału – informuje Tomasz Makowski, kierownik Zespół Komunikacji i Edukacji Wodnej w PGW Wody Polskie w Lublinie.
Jednocześnie instytucja zaznacza, że ze względu na procedury i regulaminy nie da się rozpocząć naprawy natychmiast – konieczne jest zaproszenie do złożenia ofert cenowych i wyłonienie wykonawcy.
Grozi nam drugi Śląsk?
Piotr Dańko nie podziela spokojnego tonu urzędników. Podkreśla, że napełnianie zbiornika wodą na lato tylko pogarsza sytuację.
– To się może wydarzyć w każdej chwili. Woda to żywioł — huknąć może raptownie. Jeśli przyjdzie potężna ulewa, a nasyp zostanie jeszcze bardziej nasiąknięty, nastąpi moment przesilenia i może dojść do katastrofy – ostrzega i przypomina przykład z Górnego Śląska, gdzie podobne zlekceważenie ostrzeżeń zakończyło się powodzią.
– Tam też uważano, że wszystko jest w porządku, a pęknięty nasyp jednak doprowadził do tragedii. Jeśli tutaj dojdzie do pęknięcia, straty będą milionowe. 6-metrowa fala zaleje tereny wokół Bystrzycy, a także okolice zamku. To może się wydarzyć w każdej chwili – twierdzi Dańko.
Trzeba działać tu i teraz?
Wody Polskie już od dawna mówiły o planach naprawy drenażu. Problem nie jest również czymś nowym, w mediach przewija się od kilku lat. Dowiadujemy się więc z przesłanego komunikatu, że kroki w tym celu zostały podjęte na długo przed naszą interwencją, sprawa ma być jednak dopiero teraz rozwiązana w ramach zadania „Opracowanie uproszczonego projektu technicznego naprawy drenażu zapory czołowej zbiornika wodnego Zalew Zemborzycki przy prawym skrzydle budowli i naprawy konstrukcji żelbetowej skrzydła".
Instytucja, nie zgadza się również z opinią, że w wyniku awarii może dojść do podtopienia miasta.
– W naszej ocenie jest to opinia przesadna, wyolbrzymiona i nieoddająca faktycznego zakresu uszkodzenia i jego ewentualnych skutków – komentują urzędnicy.
O stanowisko w tej sprawie zapytaliśmy lubelski Ratusz. Miasto przyznaje, że formalnie nie zarządza Zalewem Zemborzyckim, ale podkreśla, że ma przygotowane procedury na wypadek powodzi. Zdaniem Piotra Dańko – mimo planów i zapowiedzi, nadal brak konkretnego działania, a przerwanie zapory może nadejść w każdej chwili. Trzeba działać tu i teraz. A w jego opinii – odpowiednich reakcji nadal brak.
Planowana rewitalizacja
Warto również przypomnieć, że na Zalewie Zemborzyckim trwa planowana rewitalizacja. Składa się ona z sześciu punktów i obejmuje m.in. przebudowę zapory czołowej wraz z jazem oraz budowę spustu dennego i przepławki dla ryb. Instytucja ma już pozwolenie na budowę Centrum Edukacyjnego-Operacyjnego Wód Polskich „Lublin – Zemborzyce”.
W planach jest także odbudowa przepompowni, odbudowa ogroblowania wstecznego lewego na długości 1,920 km wraz z ogroblowaniem wstecznym prawym brzegu rzeki Bystrzyca, pogłębienie czaszy zbiornika głównego oraz budowa zbiornika wstępnego na powierzchni około 35 ha wraz z jazem i przepławką dla ryb.
Choć inwestycja była długo wyczekiwana, a uzyskiwanie decyzji trwało nawet 46 miesięcy, obecnie większość zadań znajduje się już na zaawansowanym etapie formalnym. Prace budowlane mają rozpocząć się jeszcze w tym roku, choć największe roboty planowane są na lata 2026–2028.

