Karta, na której zapisywane są bilety komunikacji miejskiej ma złe zabezpieczenia – stwierdza wynajęty przez miasto ekspert. I ostrzega: – Możliwe jest zdalne skopiowanie danych. Urzędnicy uspokajają, że w Lublinie nie było ani jednego takiego przypadku.
Karta Biletu Elektronicznego działa w Lublinie od sierpnia 2008 r. Wcześniej bilety okresowe miały postać kartoników z nabitą stemplem datą i miejscem na wpisanie danych pasażera. Teraz bilety zapisywane są na wydawanych przez Zarząd Transportu Miejskiego imiennych kartach zbliżeniowych. Dla pasażerów to spora wygoda, bo bilet mogą kupić w ulicznym automacie lub przez internet, a jeśli zgubią kartę, mogą uzyskać wtórnik nie tracąc zakupionego biletu.
Ale jest też i pewne ryzyko, na które zwraca uwagę firma, u której miasto zamówiło m.in. ocenę możliwości wprowadzenia biletu obejmującego także tereny gmin: Głusk, Jastków, Konopnica, Niedrzwica Duża, Niemce, Wólka oraz Świdnik. Właśnie w tym dokumencie czytamy o nie najlepszych zabezpieczeniach karty używanej w Lublinie.
– Aktualnie stosowany nośnik biletu elektronicznego zbliżeniowa karta z pamięciowym układem elektronicznym w standardzie Mifare Classik 1K jest obecnie nośnikiem pozbawionym cech karty w „pełni bezpiecznej” – czytamy w dokumencie. – Po raz pierwszy ogłoszono to na sesji Eurocrypt 2009 roku, gdzie pokazano, że możliwe jest zdalne skopiowanie danych z nieznanej karty tego standardu w bardzo krótkim czasie (od kilku sekund do minuty), bez znajomości żadnych sygnałów wysyłanych przez czytnik.
– Nie było takiego przypadku – uspokaja Justyna Góźdź z Zarządu Transportu Miejskiego. Ale przyznaje, że stosowanych w Lublinie kart nie da się w żaden sposób unowocześnić. – Obecny system Karty Biletu Elektronicznego, który wykorzystuje karty zbliżeniowe nie pozwala na zastosowanie żadnych innych dodatkowych zabezpieczeń, poza tymi, które obecnie funkcjonują.
Urzędnicy podkreślają, że wymiana kart na lepsze wymagałaby zmiany całego systemu obsługującego elektroniczne bilety. – Taka zmiana systemu jest zakładana w ramach wprowadzania Karty Metropolitarnej – dodaje Góźdź. Zapewnia też, że lubelski ZTM nie odnotował przypadków nielegalnego doładowywania kart fałszywymi biletami, co swego czasu było prawdziwą plagą w Warszawie, której kasa poniosła z tego powodu milionowe straty.