Tylko 25 kilometrów w ciągu dwóch godzin mogą przejechać kursanci z lubelskiego ośrodka szkolenia kierowców Siddha.
- Nie wydaje mi się to prawdopodobne - mówi Maciej Kulka, właściciel ośrodka Kulka. - U nas nie ma takich limitów i dlatego mamy droższe kursy. Tu cudu ekonomicznego się nie zrobi. Ze wszystkich wyliczeń wychodzi, że w ciągu godziny kursant przejeżdża około 20 km.
- Szkoła pobierała pieniądze, poświadczając klientom odbycie kursów, których faktycznie nie było. Mamy oświadczenia takich kursantów. Wszczęliśmy nawet procedurę cofnięcia zezwolenia właścicielowi Siddha. Ale zdążył przepisać pozwolenie na żonę. Miał do tego prawo - mówi Franaszczuk.
- Jeśli kursant wyjeździł mniej godzin niż powinien, może wystąpić o zwrot części pieniędzy - mówi Ewa Wiszniowska z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. I zapowiada, że zajmie się każdą skargą od osób, które miały podobne problemy.
Klienci Siddhy - o tym, co im się należy - dowiadują się tylko ustnie. Udając zainteresowanych poprosiliśmy o wzór umowy. - Nie mamy czegoś takiego - usłyszeliśmy w biurze. Instruktorzy mają zakaz informowania kursantów o limitach.
(*IMIĘ INSTRUKTORA ZOSTAŁO ZMIENIONE)