Córka szefowej lubelskiego ZNP od 1 stycznia będzie dyrektorem sanatorium związku w Nałęczowie. Dotychczasowa dyrektor, po 11 latach w sanatorium, została "służbowo przeniesiona” do… Ciechocinka.
– To osoba, której CV jest wystarczające do podjęcia tej pracy – argumentuje Sławomir Broniarz, prezes związku. – Jestem przekonany, że sobie poradzi.
I dodaje: – Dla mnie najważniejsze jest to, co widzę w papierach. A nie konotacje, rodzina czy znajomi. Zapewnia też, że Stasiak nie rozmawiała z nim na temat awansu córki. – Zresztą nawet gdyby rozmawiała, to i tak nie miałoby to żadnego znaczenia.
Innego zdania jest nauczyciel z Lublina należący do ZNP. – Prawdziwy problem to układy i rodzinne powiązania w związku. W każdej innej instytucji na takie stanowisko byłby ogłoszony konkurs. A tu? Posadę bez kolejki dostaje córka znanej działaczki.
– Związek nie jest obligowany, żeby organizować konkurs na to stanowisko – podkreśla Broniarz.
A czy były ogłoszenia o naborze na to stanowisko? – Powtarzam: nie mamy obowiązku organizowania konkursu.
Czyli CV pani Lewandowskiej było jedynym, które było rozpatrywane? – Musimy skończyć rozmowę na ten temat – ucina Broniarz.
Z Anną Lewandowską nie udało nam się skontaktować. Jej matka mówi, że nie miała żadnego udziału w zmianie pracy córki. – Bardzo się cieszę, że córka, swoim doświadczeniem i wykształceniem, znalazła uznanie u władz związku – zaznacza Celina Stasiak.
Stasiak dodaje, że awans córki to dla niej… problem. – Zostaję bez księgowej (na początku roku pisaliśmy, że Celina Stasiak zatrudniła córkę w lubelskim oddziale ZNP – dop. red.). A nie jest łatwo znaleźć osobę, która będzie członkiem ZNP, będzie odpowiednio wyszkolona i zajmie się tym za takie pieniądze – tłumaczy.
Jak ZNP tłumaczy przenosiny zmianę na dyrektorskim stanowisku w Nałęczowie? – Zmarł dyrektor sanatorium ZNP w Ciechocinku. Zaproponowałem pani Żardeckiej (dotychczasowej dyrektor z Nałęczowa – red.) przejęcie stanowiska po nim – tłumaczy Broniarz.
– Uzgodniliśmy to za porozumieniem stron. Pozostanę na tym samym stanowisku i w takim samym charakterze, ale w innym miejscu – mówi Bożena Żardecka. – Lubię zmiany w życiu. Pojawiła się możliwość pracy w sanatorium cztery razy większym niż dotychczas.
Grażyna Czubek z Fundacji im. Batorego, która m.in. walczy z nepotyzmem i korupcją:
- Przy wyborze dyrektora tego sanatorium nie dochowano odpowiedniej staranności. Minimalnym warunkiem, pozwalającym zachować przyzwoitość, powinno być opublikowanie ogłoszenia o naborze na to stanowisko w mediach albo przynajmniej na stronie internetowej związku. Wtedy byłaby szansa na wybór najlepszego kandydata spośród kilku. Jeśli nawet nie nakazuje tego prawo, to chodzi o dobry obyczaj. •