Miejscy strażnicy zaprzestali używania fotoradaru na lubelskich ulicach. Chociaż prawo do kontrolowania prędkości stracą dopiero 1 stycznia, to już teraz schowali urządzenie do skrzyni. – Do końca roku będziemy się zajmować już zrobionymi zdjęciami – tłumaczą
Fotoradar Straży Miejskiej na ostatnią sesję zdjęciową miał się wybrać w miniony piątek. Pogoda na to nie pozwoliła. – Podczas opadów deszczu nie prowadzimy pomiarów – wyjaśnia Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej. Kontroli już nie będzie. Sprzęt leży w komendzie. – W fabrycznej skrzynce.
Urządzenie za 121 tys. zł straż kupiła sobie w listopadzie 2011 r. Wydatek zwrócił się wielokrotnie, bo umożliwił wystawienie mandatów na łączną kwotę ponad 3 mln zł. Takich mandatów było prawie 18 tys., uwiecznionych wykroczeń jeszcze więcej (ponad 29 tys.), ale nie każde zdjęcie nadawało się do dalszej obróbki.
Kierowcy nie cieszyli się z pamiątek. W lutym 2013 r. fotoradar podpalono. Był on wtedy w maszcie przy al. Andersa, choć nie powinno go tam wtedy być zgodnie z ogłaszanym przez komendę grafikiem. Straż tłumaczyła się pomyłką, ale aparat zdążył zrobić tam 100 zdjęć. Aparat udało się naprawić.
To nie ogień, ale przepisy położyły kres kontrolom prowadzonym przez Straż Miejską. A konkretnie ustawa podpisana kilka dni temu przez prezydenta RP, która „wyłączy” fotoradary wszystkim strażom gminnym i miejskim z dniem 1 stycznia. Do tego czasu funkcjonariusze mogliby jeszcze robić zdjęcia, ale ci z Lublina zrezygnowali z tego już wcześniej. Tłumaczą, że muszą się uporać z już zrobionymi zdjęciami. – Zostało nam ponad 300 takich spraw – mówi Gogola.
Wyłączenie fotoradaru będzie zapewne skutkować zmniejszeniem strumienia pieniędzy z mandatów wpływającego do kasy miasta. W ubiegłym roku co czwarty z mandatów strażnicy wystawili dzięki temu urządzeniu. A kwota, na którą opiewały to ponad jedna trzecia wartości wszystkich ubiegłorocznych mandatów.
Co będzie dalej z urządzeniem? – Nie ma decyzji – odpowiada rzecznik Straży Miejskiej. – Warto, by jakaś instytucja nadal prowadziła kontrole, bo ze statystyk wynika, że dzięki temu po mieście jeździ się bezpieczniej. W poprzednich latach wielu kierowców przekraczało prędkość o więcej niż 50 km/h, w tym roku głównie o 20-30 km/h.
Na dowód straż pokazuje dane z ul. Jana Pawła II, gdzie w zeszłym roku prędkość przekraczał tu jeden na 26 kierowców mijających fotoradar, a w tym roku już tylko jeden na 56. To właśnie tu powstało „najszybsze zdjęcie” BMW gnającego 149 km/h obok przejścia, gdzie inny kierowca zabił dziewczynkę na pasach.
I to na ul. Jana Pawła II zrobiono najwięcej zdjęć skutkujących mandatami. Ukarano tak 2200 kierowców. Drugie miejsce ma ul. Zana (1799), trzecia jest al. Andersa (1224).
Ośmiu funkcjonariuszy, którzy do tej pory zajmowali się tylko fotoradarem i uwiecznionymi przez niego kierowcami dostanie inne zadania. Część może trafić do specjalnej grupy zajmującej się zwierzętami, której powołanie zapowiada komendant.
Jak często jadą za szybko
Ilu kierowców jechało za szybko mijając fotoradar?
Jeden na 25 na ul. Zana
Jeden na 25 na al. Kompozytorów Polskich
Jeden na 33 na ul. Jana Pawła II
Dane za cały okres pracy urządzenia
17 727 mandatów wystawiono na podstawie zdjęć
29 453 wykroczenia uchwycił obiektyw
121 000 zł kosztował fotoradar
3 006 450 zł to wartość mandatów „z fotoradaru”