W innych miastach z biletem karnym wystawionym przez kontrolera można dokończyć podróż. Ale nie w Lublinie.
MPK zasłania się regulaminem. – Można go zmienić. I na to liczymy – usłyszeliśmy w Ratuszu.
Regulamin miejskiego przewoźnika dalej jest bezlitosny. – To nie jest bilet jednorazowy, ale opłata dodatkowa – tłumaczy Stanisław Wojnarowicz, rzecznik MPK. – I tak być musi, bo takie jest prawo. Bilet jest objęty podatkiem VAT. Bilet opłaty dodatkowej już nie. I nie można ich połączyć.
Takich problemów nie ma kolej. Choć też musi przestrzegać Ustawy prawo przewozowe. Tej samej, którą zasłania się MPK.
– Wystarczy zastosować inny druk biletu. I z podatkiem nie ma problemu – stwierdza Zofia Dziewulska, z działu marketingu PKP. Tam gapowicz może dokończyć podróż.
Co na to MPK? – Dla pasażera byłoby wygodniej, gdyby mógł dojechać do celu. Ale nie ma takiej możliwości. Mamy prawo wydawać własny regulamin – wyjaśnia Agnieszka Musur, kierownik działu handlowego MPK.
– Jest taki przepis? To jakiś absurd – mówi pan Andrzej z Lublina. – Ostatnio jechałem w Krakowie tramwajem bez biletu. Złapali mnie kontrolerzy. Owszem, dostałem mandat. Ale mogłem dojechać do celu.
– Bo u nas w cenę mandatu jest wliczona opłata za przejazd – tłumaczy Bożena Pękała z MPK w Krakowie. – Taki mamy regulamin. Podobnie jest w wielu miastach.
Regulamin MPK musi być zatwierdzony przez prezydenta miasta. – I można go zmienić. Wystarczy inicjatywa MPK. I liczymy na to, że przewoźnik to przemyśli – mówi Mirosław Kalinowski z biura prasowego Urzędu Miasta. I dodaje, żejeśli MPK tego nie zrobi, to urząd sam rozważy zmiany.
A rzecznik MPK odpowiada: – Zastanowimy się.
Kontrowersyjny zapis
Paragraf 10, pkt 8 regulaminu MPK: „Wystawiony bilet opłaty
dodatkowej stanowi dowód przejazdu pasażera bez ważnego biletu
– nie zastępuje biletu i nie upoważnia pasażera do kontynuowania jazdy”.