

Prof. Michał Zembala przez lata pracował w Zabrzu, a swoim doświadczeniem dzielił się nie tylko w Europie. Do Lublina przyjechał 1,5 roku temu, aby rozwinąć tu nowy oddział kardiochirurgii, który ostatecznie nie dostał kontraktu z NFZ.

Profesor zrezygnował z pracy 1 czerwca. Na stanowisku kardiochirurga pracował w Lublinie przez 1,5 roku i jak przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską – bardzo chciał na dłużej związać się z tym miejscem.
– Na tę chwilę nie ma jednak takiej możliwości. Myślę, że ten szpital ma więcej takich wewnętrznych zgrzytów. A chodzenie i krzyczenie to nie jest droga do rozwiązania kłopotów – tłumaczy prof. Zembala. I jak dodaje: – Ten projekt dla mnie na razie jest zakończony. Z różnych powodów, ale przy tej niechęci środowiska kardiochirurgicznego, aby uruchomić ten oddział i niemożności otrzymania kontraktu, nie ma tam dużej perspektywy działania. A w międzyczasie pojawiło się szereg innych propozycji, które rozpocząłem – mówi w wypowiedzi dla WP.
Jak możemy się dowiedzieć ze strony internetowej profesora – jest on europejskim specjalistą w zakresie kardiochiurgii i chirurgii naczyniowej (FETCS) oraz transplantologii klinicznej. Specjalizuje się w dziedzinie przezcewnikowego leczenia chorób zastawki aortalnej TAVI. Od ponad 10 lat uczy tej techniki lekarzy nie tylko z Polski, ale też z innych krajów Europy, oraz Stanów Zjednoczonych, Maroka, Egiptu czy Filipin. Przez wiele lat pracował w Zabrzu, gdzie wraz z zespołem wykonywał transplantacje serca. Od 2024 związał się z Lublinem, gdzie zaczął pełnić funkcję prorektora ds. klinicznych i rozwoju badań medycznych, rozwijając w ten sposób Collegium Medicum Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. To właśnie on miał rozwinąć nowy oddział kardiochirurgii w szpitalu przy al. Kraśnickiej, gdzie miał się zająć m.in. transplantacją.
– Jak spojrzymy na mapę potrzeb zdrowotnych, jest to obszar, który wymaga budowy centrum. Jeśli chodzi o leczenie niewydolności krążenia, czyli leczenia tej krańcowej postaci choroby serca za pomocą transplantacji to jest to region, gdzie jest ogromna potrzeba. Na całej wschodniej ścianie tego nie ma – mówił ponad rok temu prof. dr hab. n. med. Michał Zembala.
Na razie nie widać szansy na powodzenie tego projektu. Oddział do pracy gotowy jest od pół roku, ale przez ten czas nie udało się uzyskać kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia.
W ocenie profesora Zembali Lubelszczyzna potrzebuje kolejnego ośrodka kardiochirurgicznego. Póki co, mamy ich dwa – w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym nr 4 w Lublinie i Samodzielnym Publicznym Szpitalu Wojewódzkim im. Papieża Jana Pawła II w Zamościu. Zdaniem lubelskiego NFZ taka ilość nam póki co wystarczy.
– Decyzja o tym, czy, gdzie i kiedy mają powstawać dodatkowe ośrodki, musi być oparta o dane, które będą wskazywały na potrzebę poszerzenia. W tym zakresie wojewódzki plan transformacji zatwierdzony przez MZ przewiduje zwiększanie dostępności w obszarze świadczeń kardiochirurgicznych na terenie Zamościa – zapowiedział kilka tygodni temu dyrektor NFZ w Lublinie Paweł Piróg.
Innego zdania są jednak lekarze. Jak twierdzą zgodnie: województwo lubelskie od lat zmaga się z największą w Polsce śmiertelnością z powodu chorób układu krążenia. Starzejące się społeczeństwo i ograniczony dostęp do specjalistycznej opieki kardiologicznej i kardiochirurgicznej sprawiają, że mieszkańcy regionu często zmuszeni są szukać pomocy poza województwem.
– Rocznie 35 milionów złotych wypływa z naszego regionu do innych województw, bo pacjenci muszą leczyć się w Zamościu, czy Warszawie – podkreśla dr n. med. Małgorzata Piasecka, zastępczyni dyrektora ds. lecznictwa szpitala przy al. Kraśnickiej. – Gdybyśmy otrzymali choć jedną trzecią tej kwoty w formie kontraktu z NFZ, moglibyśmy w pełni zapewnić kompleksową opiekę pacjentom z naszego regionu.
Przypomnijmy, w grudniu 2024 roku szpital uruchomił oddział kardiochirurgii z 15 łóżkami. Dzięki wydzieleniu miejsca i wykorzystaniu istniejącego zaplecza operacyjnego oraz intensywnej terapii, udało się spełnić wszystkie wymagania formalne. Oddział przeszedł pozytywnie wizytację, a konsultant wojewódzki potwierdził gotowość placówki do świadczenia usług. Pomimo braku kontraktu zostało tu już wykonane ponad 30 operacji.
