Jeśli ktoś cuchnie, jest pijany, lub w inny sposób sprawia kłopoty pasażerom, kierowca będzie mógł usunąć go z autobusu. Dzisiaj radni przyjęli stosowne przepisy.
Mogą też usunąć ich z pojazdu. W trudnych przypadkach pomogą im strażnicy miejscy. Powodem może być nie tylko brzydki zapach czy pijaństwo, ale również wulgarne czy agresywne zachowanie. Wszystko, co sprawia kłopot współpasażerom.
Chociaż w głosowaniu nad zmianami radni byli niemal jednomyślni, to w podczas debaty nie brakowało wątpliwości. Zwłaszcza w sprawie usuwania pijanych i cuchnących pasażerów.
– To wykluczanie pewnych grup społecznych – grzmiał radny Wojciech Krakowski (PO). – Jeśli ktoś wypije dwa piwa i wraca autobusem, to znaczy że trzeba go wyrzucić? Ktoś może być chory, albo wracać po pracy na działce i brzydko pachnieć. Takich ludzi nie możemy wykluczać. Co innego, gdy ktoś jest agresywny, ale na to są już przepisy.
Z Krakowskim polemizował radny Jan Gąbka.
– Radny chyba z pięć lat nie jeździł autobusem – mówił. – Ja przez siedem miesięcy jeździłem i coś o tym wiem. Jak wszedł człowiek, który chyba nie zdążył do toalety, to na kolejnym przystanku autobus już był pusty.
Zdarzył się też pijany pasażer, który wszystkim ubliżał.
Radni spierali się o to, jak kierowca ma określać trzeźwość pasażera i kiedy decydować się na interwencję. Właśnie przez zapis o "procentach”, projekt zmian był o krok od powrotu do komisji.
– Rozumiem, że kiedy nietrzeźwość będzie szła w parze z uciążliwością, to będzie podstawa do interwencji – uspokajał radny Dariusz Jezior. – Powinniśmy zostawić ten zapis. W naszym kraju jest olbrzymie przyzwolenie na picie.
Radna Małgorzata Suchanowska sugerowała, że w związku ze zmianami w przepisach, kierowcy powinni dostać podwyżki. Na to jednak nie ma szans.
– To dodatkowe uprawnienia, a nie obowiązki – uciął Grzegorz Siemiński, zastępca prezydenta Lublina.