W ciągu kilku dni ogłoszony ma być przetarg na budowę kładki na Czubach. Dzięki niej nie trzeba będzie ślizgać się po błocie, żeby przejść przez wąwóz. Na taki luksus czeka jeszcze kilka innych miejsc, gdzie rozwiązanie "błotnych problemów” zapowiadano już dawno.
Kładka łącząca ul. Kaczeńcową z Rzeszowską wielokrotnie skróci ten dystans. Żelbetowa konstrukcja będzie mieć 4,5 metra szerokości, znajdzie się na niej chodnik i oddzielona od niego ścieżka rowerowa.
- Przetarg na jej budowę chcemy ogłosić jeszcze przed świętami - mówi Tadeusz Dziuba, dyrektor Wydziału Inwestycji i Remontów w Urzędzie Miasta. Konstrukcja nie będzie jednak gotowa jeszcze w tym roku, być może uda się nią przejść dopiero przed następnymi wakacjami. Dlaczego? - Z uwagi na skomplikowany proces technologiczny - stwierdza Dziuba.
Wszystko z powodu tego, że grunt pod fundamenty kładki trzeba będzie wzmacniać betonowymi palami. - Przepisy wymagają, że trzeba odczekać miesiąc, by pale nabrały wytrzymałości, dopiero potem można robić próbne obciążenia. Nawet najlepsza firma nie byłaby w stanie skończyć kładki w tym roku - tłumaczy dyrektor.
- Przymierzamy się do realizacji takiej inwestycji - potwierdza Joanna Bobowska z Urzędu Miasta, ale jak dotąd na przymiarkach się kończy, choć gotowa jest już dokumentacja obejmująca chodnik, ścieżkę rowerową i oświetlenie. - Trudno powiedzieć, kiedy nastąpi budowa, bo nie mamy w budżecie takiej pozycji - mówi Bobowska. - Być może w drugiej połowie roku pojawi się możliwość wprowadzenia odpowiedniej zmiany do budżetu.
Na razie w budżecie miasta nie ma też wyczekiwanej przez mieszkańców kładki, która miałaby umożliwić przejście przez wąwóz obok Globusa - od ul. Brzeskiej do Kazimierza Wielkiego.